Jan Kałużny urodził się w 1922 roku.

Był wieloletnim działaczem PTTK. Został odznaczony Złotą Odznaką Honorową. Był też honorowym słuchaczem Uniwersytetu III Wieku.

Uczestniczył w kilkudziesięciu pielgrzymkach na Jasną Górę.

Pracował jako kolejarz. Na pabianickim dworcu zaczął pracować pod koniec stycznia 1945 r.

- Moim zadaniem było zbieranie z okolic dworca trupów ludzi i koni. Trwało to tydzień – opowiadał.
Na dworcu już krzątali się doświadczeni kolejarze: dyżurni ruchu, zawiadowcy, służby drogowe. Do sprzątania zgłosiło się trzydziestu młodych mężczyzn.
- Później uruchamialiśmy parowozy, montowaliśmy tory. Zajęcia było w bród – dodawał Kałużny.
W maju 1945 r. Jan Kałużny dostał skierowanie na kurs telegrafistów. Potem przez dwa lata pracował na stacji Dobroń. Stamtąd poszedł do służby w Pabianicach i na łódzkich dworcach.
- W latach 1945-1950 Związek Radziecki wykradł z Polski wszystko, co się dało: słupy trakcyjne, linie energetyczne, nawet wagony i całe pociągi – wyliczał pabianiczanin. – Musieliśmy budować wszystko od zera.

Pogrzeb Jana Kałużnego będzie w piątek o godz. 12.00 na cmentarzu katolickim