ad
Czy obserwując zachowanie ptaków, da się przewidzieć, jaka będzie w tym roku zima?

- Raczej nie, ale są znaki, że w najbliższych tygodniach nie nadejdą mrozy.

Mimo że już odleciały bociany i jaskółki?

- Te ptaki odlatują wczesną jesienią. Bociany zimują w południowej Afryce, w RPA. Mają kawał drogi do przebycia. To cwane ptaki. Wykorzystują ciepłe prądy powietrza, żeby nie męczyć się podczas lotu. Tylko nad cieśninami Bosfor i Dardanele mają kłopot, bo tam brakuje tych prądów. Wzbijają się wtedy bardzo wysoko, a potem długo opadają.

A jaskółki?

- One też mają kawał drogi, a do tego cały czas machają skrzydełkami.

Po czym zatem poznać, że na razie nie musimy bać się zimy?

- Choćby po tym, że nad Zalewem Sulejowskim i na Jeziorsku są jeszcze dzikie gęsi. Zatrzymały się tam podczas podróży do ciepłych krajów. Będą żerować i odpoczywać, dopóki nie poczują, że zbliża się zima.

Tylko gęsi wyczuwają, że nadciąga mróz?

- Nadal widuję spore stadka szpaków. To także znak, że zima nie nadejdzie szybko. Szpaki przylatują wiosną, a do tropików uciekają dopiero wtedy, gdy zbliża się mróz. Wyruszają na południe Europy. Zimą pojedyncze sztuki można wypatrzyć w dużych miastach. Tam mają co jeść. Ale teraz stada są na tyle duże, że chyba nie poczuły jeszcze zagrożenia i nie odleciały.

A jakie gatunki ptaków przylatują do nas zimą?

- Rychłe mrozy zwiastują śnieguły. To nieduże ptaki podobne do naszych skowronków. Mają białe upierzenie i podpalane brzuszki. Przylatują z północy, z Półwyspu Skandynawskiego. Zimę w Polsce spędzają też podobne do wróbli - rzepouchy. Stałymi gości ze Skandynawii są nury.

Czy śnieguły, rzepouchy i nury już przyleciały?

- Nie, jeszcze się nie pokazały.

***
Szymon Grochowalski - ma 27 lat, ptaki podgląda od 12 lat. Uczył się w Szkole Podstawowej nr 2 i II Liceum Ogólnokształcącym. Jest absolwentem Wydziału Międzynarodowych Stosunków Gospodarczo-Politycznych na Uniwersytecie Łódzkim.

***
Pszczelarze z południa Polski zapowiadają łagodną zimę. Wnioski takie wysnuli, obserwując pszczoły w ulach. Robotnice prawie w ogóle nie zakleiły woskiem wlotów do uli. Gdyby wyczuły, że nadciągają srogie mrozy, zostawiłyby we wlotach jedynie niewielką szczelinę.