Plan jest ambitny: 2.800 km w pięć dni. Z centralnej Polski czteroosobowa drużyna chce dojechać do norweskiego przylądka Nordkapp. Trasę przemierzą samochodem z epoki PRL-u.

KrystianWitczak (lat 26), MichałKacalak (lat 30), SebastianStaniaszek (lat 26) i DawidPietrasiak (lat 24) planują tę ekstremalną wyprawę w rajdzie Złombol.

Zasada jest prosta: wyremontowanym „złomem” dotrzeć do oddalonej o kilka tysięcy kilometrów mety.

Złombol to impreza charytatywna, z której dochód zostaje przekazany na domy dziecka. Rajd wynalazł Krystian. Swoim pomysłem zaraził Sebastiana. Razem pojechali po wóz. Znaleźli go aż pod Krakowem. W połowie lutego tego roku Krystian przyprowadził stamtąd czerwoną skodę 120L. Kosztowała 1100 zł. Potem do zespołu dołączył Michał. Potrzebowali jeszcze mechanika, bo na trasie nie będą mogli liczyć na pomoc techniczną. Sami nie daliby rady naprawić auta. Na szczęście znalazł się Dawid.

Teraz każdą wolną chwilę spędzają przy remoncie skody. A roboty jest sporo. Muszą wymienić zawieszenie, połatać podłogę, wymienić olej i hamulce. Na gruntowny remont czeka silnik. Staruszek ma 24 lata.

- Jeśli wystarczy czasu i pieniędzy, to odnowimy też karoserię, położymy nowy lakier, bo stary jest nieco spłowiały – mówi Krystian. - No i musimy zamontować dodatkowe oświetlenie wewnątrz samochodu oraz półki i schowki. Przymocujemy też bagażnik dachowy.

Ile to będzie kosztować?

- Staramy się nie liczyć, żeby się nie przerazić - tłumaczy.

Rajd rozpoczyna się 10 sierpnia. Ale zanim pabianiczanie wystartują, muszą zebrać od darczyńców (nie sponsorów!) 1.000 zł, który zostanie przekazany na śląskie domy dziecka. To warunek udziału w imprezie.

- Darczyńcą może zostać każdy: firma i osoba prywatna. W zamian za przekazanie datku będzie mógł umieścić reklamę na naszym samochodzie, albo po prostu się na nim podpisać – mówi Krystian.

Uczestnicy rajdu sami muszą pokryć wydatki: wpisowe (też przekazywane na domy dziecka), koszty paliwa, opłat drogowych, jedzenia i noclegów oraz napraw.

- To będzie nas kosztowało jakieś 2 tysiące złotych na osobę. Pomijając zakup i remont samochodu – wylicza Krystian. - Dużo, ale traktujemy to jako wakacyjny wyjazd i dobrą zabawę. A przy okazji robimy coś dobrego.

Impreza jest charytatywna, więc żaden z uczestników nie spodziewa się nagrody.

- Nagrodą będzie już sam fakt dotarcia do mety – zapewnia kapitan. - No i świadomość, że pomagamy dzieciakom.

Podczas trasy na przylądek Nordkapp pabianiczanie odwiedzą m.in. wioskę Muminków. W planach mają też wizytę u św. Mikołaja. W drodze powrotnej pojadą wzdłuż fiordów, malowniczą Drogą Atlantycką.

- Oczywiście, jeśli uda nam się dotrzeć do mety bez awarii – podsumowuje Krystian.

24-letnia skoda w obie strony będzie musiała pokonać aż 7.000 km.

 

Więcej o pabianickiej drużynie przeczytacie na jej facebookowym profilu: Kurak Skoda Gang.