W środę, 23 września Zarząd Dróg i Zieleni Miejskiej ma zamontować znaki, które zmienią organizację ruchu na skrzyżowaniu Ossowskiego i Jaszuńskiego. W poniedziałek doszło tam do groźnego wypadku.

To niebezpieczne miejsce. Ciągle dochodzi tam do kolizji i wypadków. W poniedziałek zgłosiliśmy sprawę niebezpiecznego skrzyżowania prezydentowi Grzegorzowi Mackiewiczowi. 

W ubiegłym roku również pisaliśmy o tym problemie. 

Mieszkańcy okolicznych domów od dawna walczą, by władze zajęły się tematem niebezpiecznego skrzyżowania. Po naszej interwencji Stanisław Wołosz, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej obiecał, że zamontuje tam progi zwalniające.

- Spowalniacze są już kupione, ale nie możemy ich zamontować - tłumaczył Wołosz w ubiegłym roku. - Nie pozwalają na to przepisy. Zgodnie z prawem progi powinny być założone co najmniej 40 metrów od skrzyżowania. Ta cała ulica ma nie więcej, niż 50 metrów. Więc nie da rady tego zrobić.

Dyrektor proponował przyklejenie na jezdni pasów zwalniających. Są wypukłe, co powoduje drgania pojazdu i zmusza kierowcę do zwolnienia. To kosztuje 5.000 zł.

Na światła też nie ma szans. Zamontowanie sygnalizacji kosztuje 300.000 zł.

- To co mogłem, zrobiłem. Ja nie będę kombinował za nieuważnych kierowców - mówił w listopadzie ubiegłego roku Wołosz. - Skrzyżowanie jest dobrze oznakowane. Ja jeżdżę uważnie, patrzę na znaki i nie mam tam problemu. Moim zdaniem, to powinno pomóc. Jeśli nie, będziemy myśleć na wiosnę.

Teraz prezydent zlecił Wołoszowi postawienie kolejnych znaków na tym skrzyżowaniu.  Na ul. Ossowskiego  znak ostrzegawczy uprzedzi, że może wystąpić niebezpieczeństwo i dojść do wypadku, ponadto będzie ograniczenie prędkości przed skrzyżowaniem do 30 km/h. Na podporządkowanej ul. Jaszuńskiego umieszczony zostanie znak „ustąp pierwszeństwa” z tabliczką "STOP za 30 m". Złożony będzie również wniosek o wycięcie czterech drzew na ul. Ossowskiego w rejonie skrzyżowania.