Ela się modliła, żeby starczyło jej sił dźwigać krzyż bicia i upokorzenia. Anka oberwała na ulicy, bo chciała odejść od męża. Gośka latem nosiła bluzki z długimi rękawami, bo pod nimi ma ślady po przypalaniu papierosem. To kara za brudną podłogę w kuchni. Kobiety katowane, opluwane i poniżane przez mężów, narzeczonych to pabianicka codzienność. Nie wierzycie? Niech więc same o tym opowiedzą:


Słucha zwierzeń, podaje chusteczki do otarcia łez, pomaga napisać podanie do sądu, każe iść na obdukcję. Czasem wsadza pobitą kobietę z dzieciakami do autobusu i zawozi do domu samotnej matki. A czasem radzi, jak tyrana wyrzucić z domu. Ela Wierzbowska jest rzeczniczką praw kobiet. Trudno uwierzyć, że parę lat temu nie pomogłaby żadnej bitej kobiecie.

- Własne brudy pierze się we własnym domu, tak byłam wychowana - opowieść o swej przeszłości, o innej Eli, zaczyna wolno, niemal szeptem. Nie wstydzi się. Nie spuszcza wzroku. Tylko te drżące ręce…

- Przyszłego męża poznałam na zabawie. Wiedziałam, że dużo przeszedł, że był adoptowany z domu dziecka. Myślałam: „Taki będzie umiał zadbać o rodzinę, bo wie, co to znaczy nie mieć domu". Źle myślałam. Zamieszkaliśmy u teściów. Po pół roku mąż zaczął pić i bić. Myślałam: „A może zasłużyłam?". Raz nie wytrzymałam i o wszystkim opowiedziałam księdzu na spowiedzi. Usłyszałam, że ślubowałam przy ołtarzu, że taki już mój krzyż, a swój krzyż każdy, jak Pan Jezus, nieść sam musi. No to modliłam się, żebym udźwignęła swój krzyż. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że aby żyć godnie, trzeba sięgnąć dna.

Kiedyś mąż miał pijacki zwid. Złapał nóż i całą pościel pociął na drobne kawałki. A pod pościelą spały nasze córki. To było moje dno. Zaczęłam szukać pomocy. Teraz sama pomagam bitym kobietom.


* * *
Anita lubi robić koleżankom wykład, że faceta trzeba sobie umieć wychować. Tak jak wychowała swojego Jacka. Ona idzie na dyskotekę, on czeka w domu, aż ona zadzwoni. Wtedy Jacek przyjeżdża fiatem pod lokal i odstawia ją do domu. I słowem się nie odezwie, że poszła bez niego. - Faceta trzeba umieć wychować - Anita powtarza koleżankom. A koleżanki potakują, ale się z niej śmieją.

- Wszyscy wiedzą, że facet ją leje - mówi Joaśka, koleżanka Anity, jedna z pouczanych. - Tylko Anita myśli, że nikt o niczym nie wie i się nie dowie.

Szydło wyszło z worka, gdy Anita złamała rękę. - Spadłam z roweru - opowiadała znajomym. Jedynie najlepszej przyjaciółce przyznała się w sekrecie: - Jacek się zdenerwował, bo jadłam lody na ulicy. Popchnął mnie trochę na ścianę.

Anita we wrześniu bierze ślub. Z Jackiem.


* * *
Halina Kardas, inspektor do spraw przeciwdziałania przemocy Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej:

- Ofiary przemocy same często wracają w ręce swoich oprawców. Działa magia przeklętego kręgu, łańcucha przemocy. Kobieta obrywa, czasem składa zeznania na policji, czasem tylko straszy policją. Mąż boi się konsekwencji, przeprasza, obiecuje, że to się już nie powtórzy. Przynosi kwiaty. Mówi, że kocha. Przychodzi etap miesiąca miodowego. Ofiara wycofuje zeznania. Z dnia na dzień rośnie napięcie. Mąż chodzi podenerwowany, wszystko go irytuje. Ofiara podświadomie czuje, że sielanka nie może trwać wiecznie. Czasem pierwsza prowokuje kłótnię. Znowu obrywa.

W ubiegłym roku po pomoc do nas zgłosiło się 61 ofiar przemocy domowej.


* * *
Sierżant sztabowy Andrzej Baczyński, rzecznik pabianickiej policji:

- W pierwszym półroczu mieliśmy 910 interwencji rodzinnych. W 49 przypadkach stwierdziliśmy przemoc domową. Sprawcom przemocy założono niebieskie karty ewidencyjne. Odtąd ich domy będą pod szczególnym nadzorem dzielnicowych. Okazało się, że dwoje sprawców przemocy to kobiety. 36 rodzinnych katów było pod wpływem alkoholu, 22 zabrano do wytrzeźwienia. Świadkami przemocy było aż 23 dzieci.


* * *
Anna pół roku temu uciekła od męża. Odważyła się dopiero wtedy, gdy dzieci zabrano do domu dziecka. Były często pobite. Siniaki zauważyła nauczycielka i się wydało. Anna też obrywała, ale póki dzieci były w domu, bała się zrobić cokolwiek. Mąż straszył ją, że jak Anna odejdzie, to on zabije siebie i dzieci.

Gdy uciekła od męża, nie miała niczego. Wyszła z domu bez ubrań, pieniędzy. Trafiła do ośrodka dla maltretowanych kobiet. Stamtąd jeździła kilkadziesiąt kilometrów w odwiedziny do dzieci. Chciała je odzyskać. Opiekunki z domu dziecka wmówiły jej, że dzieci nie wrócą do rozbitej rodziny, że muszą mieć oboje rodziców. Ale Anna nawet dla dzieci nie chciała wracać do męża.

Mąż po kilku tygodniach wytropił ją na ulicy. Przewrócił na ziemię, skopał, pobił do nieprzytomności. Za to, że uciekła. Razem wrócili do domu. Po miesiącu przywieziono im dzieci. Anna i mąż dostali kuratora. Dzieci już nie są bite, bo kurator i nauczycielki tego pilnują. Anna obrywa za wszystko. Jak przedtem.


* * *
Małgorzata z konkubentem-sadystą wytrzymała siedem lat. Dla dobra ich dzieci. Przez ten czas pozwalała mu na wszystko, byle tylko nie bił dzieci. Pozwalała się poniżać, nazywać szmatą, ciągać za włosy, przypalać ręce papierosem. O drugiej w nocy myła podłogę w kuchni, bo on uważał, że jest brudna. Oddawała mu całą wypłatę.

- Pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie koleżanka z pracy. Ona jedna mi pomogła - mówi.

Koleżanka powiedziała jej: „Gośka, on cię zabije. Pójdziesz do piachu, a dzieci z nim zostaną. Zgadnij, kogo wtedy będzie bił?".

- Szłam z pracy do domu i wyłam. Ze strachu, że to może być prawda. Weszłam do mieszkania i zaczęłam wyrzucać na środek pokoju wszystkie jego rzeczy. Wsadziłam je do reklamówki i wystawiłam za drzwi. Gdy wrócił do domu, grzecznie przez szparę w drzwiach powiedziałam mu, że nie ma prawa się tu pokazywać. I że jak przyjdzie, dzwonię na policję. Musiałam mieć okropną minę, bo on popatrzył, zabrał reklamówkę i poszedł. Nigdy nie był zameldowany w moim mieszkaniu, więc się nie stawiał. Minęło już pół roku. Wreszcie mogę dzieci zabrać na lody, córce kupić sukienkę. Syna zapisałam na basen. Teraz wiem, że żyję. Co się z nim dzieje? Nie obchodzi mnie.


***
Z forum internetowego o bezpieczeństwie kobiet:

kinn26: Proszę o pomoc, ponieważ mój przyszły mąż mnie bije. Ostatnio pokłóciliśmy się, a on jest tak nerwowy, że zaczął mnie szarpać, uderzać pięścią w brzuch, szarpać za włosy, dusić. Boję się, że będzie mnie bił bez końca.

ala78: Bił mnie już przed ślubem i twierdził, że kocha ...Wybaczałam, myślałam, że się zmieni. Bił mnie nawet, gdy byłam w ciąży, z drugim dzieckiem na ręku. Później doszło katowanie psychiczne. Kochałam go i ciągle wierzyłam, kiedy przychodził z kwiatami i przepraszał. Uważam, że zmarnowałam całe życie.

caraa: Mam 24 lata i faceta, z którym jestem od dwóch lat. Kiedyś potrafił mnie postraszyć, podnosząc rękę w kłótni. Z czasem zaczęło mu wchodzić w krew poniżanie mnie wyzwiskami, popychanie na łóżko, szarpanie za włosy, uderzanie w brzuch, rozrywanie na mnie ubrania, plucie mi w twarz. Pierwszy raz napluł mi w twarz, gdy zdenerwowałam się, że zapomniał z domu kluczy. Potem kilka dni przepraszał i płakał, że nie możemy się rozstać. Wybaczyłam…

skalia1: Jestem rok po ślubie. Jesteśmy razem 8 lat. Zaczynało się od głupiego dogadywania, potem wyzwiska, w sobotę po raz pierwszy mnie uderzył. Kilku znajomych to widziało i tylko jeden zareagował. Reszta zachowywała się jakby to było normalne.