- Dziewczyna ma spory potencjał – motorycznie jest bardzo dobra, technicznie niezła – ocenia swoją podopieczną trener Rafał Raźniewski.

Debiut w kadrze wojewódzkiej U-13, mimo przegranej z kadrą dolnośląską, 11-latka miała bardzo udany. Chwalił ja nawet trener reprezentacji Łódzkiego. Tym bardziej, że Julka ma o dwa lata mniej od koleżanek z drużyny.

- Zagrała cały mecz, a już samo to jest ogromnym wyróżnieniem – podkreśla trener. – Strzeliła nawet gola, ale niestety nie został uznany.

Powołanie do kadry wojewódzkiej to do tej pory największy sukces młodej piłkarki z Pabianic.

- Najpierw dostała zaproszenie na testy – wspomina Tomasz Łuczak, tata Julii. – Poszło jej na tyle dobrze, że spośród 28 dziewczynek dostała się do ścisłej 17.

Pabianiczanka w piłkę nożną zaczęła grać 3 lata temu.

W Jadwininie, gdzie mieszka, jej sąsiadami byli sami starsi o kilka lat chłopcy. To właśnie z nimi zaczęła kopać piłkę. Kiedy miała 7 lat, bardzo chciała dostać się do jakiejś drużyny. Tata nie był temu pomysłowi przychylny.

- Ale kiedy wróciła z obozu tanecznego, a jej instruktorka powiedziała, że Julka kiedy tylko mogła, grała w piłkę, odpuściłem i zaprowadziłem ją na pierwszy trening do Jutrzenki Bychlew – mówi pan Tomek.

Pierwszy mecz zagrała ze starszymi o 3 lata chłopakami i wypadła tak dobrze, że trener poklepał ją po plecach i powiedział: „Możesz spokojnie przychodzić”.

Julka dołączyła do swojego rocznika i była w nim jedyną dziewczynką.

- Na początku było ciężko, bo koledzy z drużyny mieli opory przed podawaniem piłki dziewczynie, ale kiedy zobaczyli, jak ta dziewczyna gra, ich uprzedzenia zniknęły – mówi tata Juli.

Pierwszy gol nie ucieszył jej tak bardzo, jak pierwsza asysta. Bo właśnie na grę zespołową, podawanie piłek, wypracowanie dobrej sytuacji, jest nastawiona dziewczynka.

Razem ze swoją drużyną piłkarka wywalczyła 1. miejsce w grupie w ich roczniku, a w kolejnym sezonie - 2. miejsce.

Skąd wzięła się u niej ta fascynacja piłką?

- Może to zbieg okoliczności, ale Julka urodziła się tego samego dnia i miesiąca oraz gra na tej samej pozycji, co jej pradziadek - znany piłkarz i trener PTC Leon Knul – uważa tata.

W ciągu 3 lat intensywnych treningów kontuzję miała raz. Nadwyrężyła kolano, ale chorobę Osgooda-Schlattera, która często dotyka młodych sportowców, wyleczyła zabiegami.

Dziewczynka trenuje z Jutrzenką cztery razy w tygodniu i rozgrywa jeden mecz. Teraz dojdą jeszcze zgrupowania z kadrą wojewódzką. W dni, kiedy nie trenuje…, trenuje.

- To jej pasja i z piłką wiąże plany na przyszłość – chce grać w Barcelonie – komentuje pan Tomek.

Gdy Łuczakowie przejeżdżali w Warszawie obok hotelu, gdzie nocuje piłkarska kadra Polski, Julka stwierdziła: „Już niedługo tu będę”.

- Jest pewna swoich sił na boisku. Wie, że dobrze gra – dodaje.