ad

- Jeszcze niedawno, kiedy pakowałem się na wakacje, do walizki wkładałem wszystko – poczynając od ubrań, przez jedzenie, aż po… czajnik – zdradza 34-letnia Beata. - Dziś już wiem, że warto zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy: pieniądze, dokumenty, leki, aparat, telefon. Nawet ubrania kupuję na lokalnych bazarach. Latam tylko z bagażem podręcznym.

W taki sposób podróżuje coraz więcej ludzi. Informacji o tym, co zabrać do danego kraju i jak najtaniej się do niego dostać, szukają na rozmaitych forach dla globtroterów czy wyszukiwarkach internetowych typu www.sky4fly.net.

- Przede wszystkim zaczynam od znalezienia w sieci taniego biletu lotniczego – dodaje kobieta. - Przykładowo, za bilet do Brazylii w obie strony zapłaciłam tylko 1.040 zł.

Jak to się robi? Jeśli jesteśmy elastyczni i urlop po Europie możemy zaplanować niemal z dnia na dzień, najlepiej korzystać z ofert last minute lub first minute. Jednak najmniej za lot zapłacimy w przypadku, gdy w samolocie zostały pojedyncze wolne miejsca. Warto więc codziennie odwiedzać strony specjalistów od tanich lotów lub się na nich zarejestrować, by nie przegapić najlepszych okazji.

Ponadto, w lotniczych serwisach internetowych koszty lotów można sprawdzać z dokładnością +/- 3 dni, co pozwala nam wybrać jak najbardziej optymalną - biorąc pod uwagę również powrót z podróży - cenę.

Jeśli ktoś planuje podróż z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem, za bilet również zapłaci mniej. Rezerwacja lotów z tak długim wyprzedzeniem przydaje się wtedy, gdy chcemy wyjechać w „dniach szczytu”, czyli np. przed świętami czy sylwestrem.

Jak pokazują statystyki, najtańsze loty zazwyczaj możemy kupić w środku tygodnia, a ich ceny systematycznie rosną przed weekendem. Bardziej opłacalne są też przeloty łączone, czyli te z przesiadkami. Nie dość, że możemy sporo zaoszczędzić, to czas, jaki spędzimy na lotnisku w oczekiwaniu na kolejny samolot, warto wykorzystać na zwiedzanie najbliższej okolicy.

- W taki sposób leciałam do Rzymu i za bilet zapłaciłam 30 procent mniej – poleca nasza podróżniczka.

W ciągu 3 lat Beata zwiedziła: Portugalię, Hiszpanię, Włochy, Norwegię, Szwecję i Danię. Na wycieczki nie wydała fortuny, bo stara się podróżować „z głową”. Jednak, jak mówi, czasem ryzyko też się opłaca. Choćby to kulinarne.

- Na zagranicznych urlopach jestem odważna i próbuję lokalnych potraw, np. morcilli – dodaje.

Najmilej wspomina pobyt w Barcelonie.

- To miasto mnie po prostu zachwyciło: klimatem, zapachami, kolorami, ludźmi… mówi. – A że jestem fanką piłki nożnej, nie mogło mnie też zabraknąć na Camp Nou.

Niemal codziennie Beata przegląda serwisy lotnicze w sieci, polując na tanie bilety.

- Nie usiedzę długo w domu, nosi mnie w świat – przyznaje.