W niedzielę sala konferencyjno-bankietowa hotelu Fabryka Wełny zamieniła się w salę teatralną. Na deskach tego miniteatru wystąpił sam Andrzej Seweryn, wspaniały aktor, dyrektor Teatru Polskiego. Jego występ w naszym mieście jest efektem współpracy z fundacją "My Kochamy Pabianice". Andrzej Seweryn przyjechał do nas z wyborem krótkich monodramów pt. „Rozmowy o Szekspirze”.

Gdy sala zapełniała się widzami, aktor siedział skupiony w ostatnim rzędzie, „wyczuwał” widzów i atmosferę.

Miał trochę czasu, bo Andrzej Furman, prezes fundacji "My Kochamy Pabianice" wystąpił pierwszy. Opowiadał o spotkaniu z aktorem przed laty, gdy dopiero budowa Fabryki Wełny była w planach.

- Kiedy poinformowałem pana Seweryna, że buduję salę widowiskową, ostrzegł mnie, byle nie za duża – opowiadał Furman. - Ma jako dyrektor Teatru Polskiego doświadczenie w zapełnianiu widowni. Powiedziałem mu, że w Pabianicach z widzami nie ma kłopotów. I.. to on miał rację.

Rzeczywiście, tego popołudnia sala nie była nabita (delikatnie mówiąc).

Andrzej Seweryn w tej kameralnej atmosferze szybko poczuł się jak u siebie. Zanim zaczął przedstawienie, zarządził widownią. Usadowił wszystkich w środkowej części sali. Tak, by mógł grać dla wszystkich.

I się zaczęło... Był nieśmiertelny monolog Hamleta „Być albo nie być”, było wołanie Julii: „Przyjdź nocy...”, zagrzewający do boju garstkę Anglików przed bitwą z Francuzami monolog Henryka V z dramatu "Henryk V".

Aktorowi wystarczyła pusta scena, jedno krzesło i zmiana świateł, byśmy poczuli się jak na polu bitwy pod Azincour, pod balkonem Julii w Weronie czy na zamku Hamleta. Kto nie przyszedł, niech żałuje.

Po przedstawieniu fundacja zafundowała widzom truskawki i szampana. Truskawki pychota.