Wyjazd zorganizowała parafia św. Maksymiliana Kolbego. Europejskie Spotkania Młodych skierowane są do osób pomiędzy 16. a 35. rokiem życia. Pojechali licealiści, studenci i osoby pracujące. Przewodniczył im ksiądz Piotr Borowiec.

Wyjazd trwał kilka dni. Był zorganizowany na przełomie roku 2012/2013. Młodzież spędziła w Rzymie Sylwestra. Jak wspomina ten pobyt?

Wyjechali wspólnie z młodzieżą z Łodzi. Było kilka autokarów. Podróż trwała 20 godzin. Pierwszy dzień był bardzo męczący. Na zlocie było 36.000 osób, w tym 12.000 Polaków. Uczestnicy zlotu byli przydzieleni do poszczególnych parafii. Musieli się zarejestrować, dojechać na miejsce, tam rozejść się do rodzin, u których mieszkali.

- Ja i Piotrek trafiliśmy do mieszkania z jeszcze dwoma Belgami i z dwojgiem Łotyszów - opowiada Marcin Chojnacki - Ludzie przyjęli nas bardzo ciepło.

Dni wyglądały podobnie. Po śniadaniu młodzież spotykała się w parafiach na czuwaniu modlitewnym. Później szli na obiad, który był wydawany na Circus Maximus w centrum Rzymu. Dostawali też suchy prowiant na kolację.

- Na każdy dzień był przygotowany program. Zwiedzaliśmy Rzym. Mieliśmy dobrego przewodnika, czyli księdza Piotra. Był on w Rzymie wielokrotnie, więc nie błądziliśmy. Do tego przekazał nam wiele informacji na temat kościołów i zabytków - mówi Marysia Mrozowska.

Wieczorami uczestnicy zlotu spotykali się w bazylice, gdzie śpiewali kanony. Co to takiego? Krótkie teksty religijne, powtarzane wielokrotnie w różnych językach.

Spotkanie z papieżem Benedyktem XVI odbyło się 29 grudnia na placu św. Piotra. Pabianiczanie byli przy samej barierce.

- Benedykt XVI przejechał obok nas swoim Papa Mobile. Pomachał nam i uśmiechnął się - przeżywa Magdalena Szkudlarek.

Pabianicka młodzież odwiedziła grób Jana Pawła II. Stali w długiej kolejce. Najpierw była kontrola, podczas której prześwietlili im plecaki.

- Jedna osoba z nas miała widelec, więc go nam odebrano - wspominają.

- Przy grobie są ustawione ławeczki. Jest też osoba, która wyznacza miejsce, gdzie możesz uklęknąć, żeby się pomodlić. Tak jest to wszystko zorganizowane - opowiada Gabrysia Mrozowska.

Sylwester odbywał się w parafii. Była zabawa dla wszystkich, a przed północą wspólna modlitwa. Co serwowano do jedzenia? Tradycyjne włoskie dania, takie jak pasta, soczewica, czy babka z kawałkami czekolady.

- Wszystko było bardzo dobre. Najbardziej utkwiły mi jednak naleśniki z rybą - wspomina Piotr Gamorski.

O 24.00 Rzymianie puszczali petardy. Co zdziwiło Polaków?

- Robili to na balkonie. Petardy nie latały więc w powietrze, a odbijały się na przemian o sufit i podłogę - mówi Rafał Mrozowski.

Każdy kraj musiał przygotować na ten wieczór prezentację. Nasi zatańczyli poloneza. Do tańca dołączyła młodzież innych narodowości.

Na drugi dzień w rodzinach, u których mieszkali, zjedli obiad noworoczny. Podawano kurczaka w pomarańczach, mięso mielone, pastę z cukinią i kiełbaskami oraz soczewicę.

Pabianiczanie wybrali się również na prawdziwą włoską pizzę. Chcieli sprawdzić, jak naprawdę smakuje.

- Włosi jedzą pizzę bez sosów, do tego zwiniętą na pół. Jest średnia, za to lody włoskie są przepyszne. Nakłada się je szpachelką - dodaje Magda.

Na wyjeździe młodzież pabianicka nawiązała liczne przyjaźnie. Teraz piszą do siebie e-maile i rozmawiają na skype.