W miejscowości Pasterka w Górach Stołowych odbył się najtrudniejszy polski maraton. Zawodnicy mieli do pokonania dystans ponad 42 km. O trudności maratonu decydował jednak nie tylko dystans, który dla wielu sam w sobie wydaje się niewyobrażalny, ale również wiele podbiegów i zbiegów. W sumie zawodnicy mieli do pokonania ponad 2.500 m przewyższeń. Meta zawodów usytuowana była na Szczelińcu przy schronisku turystycznym PTTK. Na sam więc koniec uczestnicy biegu musieli jeszcze pokonać 665 stopni, którymi prowadziła droga na szczyt.

O skali trudności biegu świadczy czas osiągnięty przez zwycięzcę - Pawła Krawczyka z Krakowa, który jako jedyny zameldował się na mecie przed upływem 4 godzin (3:57:27). Najszybsza z pań potrzebowała na to prawie godzinę więcej. Dla porównania w wiosennym maratonie w Łodzi zwycięzca biegł jedynie 2 godzin i 11 minut.

- Jak z Błędnych Skał zobaczyłem, jak daleko jest jeszcze do mety, to zacząłem się zastanawiać, czy zmieszczę się w limicie 8 godzin - mówił po biegu Rafał Andrzejczak z Korony Pabianice, dla którego był to 10., jubileuszowy maraton.

Na linii startu stanęło 386 zawodników, bieg ukończyło 355. Wśród startujących było 9 osób z naszego miasta i okolic. Najszybciej do mety dobiegł Jarosław Biernacki z Dłutowa (5:55:06), kolejni to Błażej Wojtczak (6:22:36), Aleksandra Biernacka (6:44:34), Michał Pawlak (6:46:30 - Korona Pabianice), Arkadiusz Jaksa (7:06:53 - Korona), Rafał Andrzejczak (7:17:39), Marek Pawlak (7:50:06 - Korona) oraz Sławomir Rażniewski (7:51:04 – Balbiniarze).

- To był mój najtrudniejszy bieg w życiu - powiedział po zakończeniu Arek Jaksa.