Nie było łatwo. W pierwszy etapie z Cascais (Portugalia) płynęli na Wyspy Kanaryjskie. Do walki z wysokimi falami stanęli: 36-letni Kacper i jego 65-letni tata.
 
- W pierwszym etapie warunki były ciężkie. Wiatr 20-25kt, a ostatniej nocy do 32kt - tłumaczy pan Zbyszek. - Na metę wpłynęliśmy z 10-minutową stratą do pierwszego jachtu. 
 
Obaj panowie to wytrawni żeglarze. Od lat regularnie pływają po Bałtyku. Kacper pierwsze kroki stawiał w szkutni harcerskiej, w której retmanem był Jarosław Szeler. Potem kolejne patenty żeglarskie zdobywał pod okiem retmana Andrzeja „Dzikiego” Nowickiego.
 
Na informację o regatach SpA 2016 w internecie natrafił tata.
 
- Musieliśmy kupić projekt, sami zbudować łódź i wyruszyć w dwuetapowe regaty – wyjaśnia pokrótce.
 
Do pracy przystąpili w lutym ponad rok temu. Łódkę wodowali w sierpniu. Do regat zgłosiły się 33 załogi, ale wystartowało tylko osiem jachtów. Wybudowanie łodzi bez elektroniki kosztowało ich około 15.000 zł. Cała wyprawa i wyposażenie pochłonęło drugie tyle.
 
Z Gran Canaria w kolejny rejs wypłynął już tylko Kacper. Pod jego wodzą „Nerwus” przepłynął Atlantyk w 24 dni 1 godzinę 58 minut.
 
- Przez pierwszy tydzień prowadził, ale potem pojawiły się problemy z samosterem. Połamała się płetwa fletnera. Wymienił ją na nową. I ta też się połamała. Z elementów dwóch płetw zmontował jedną i tak dopłynął do mety – wyjaśnia tata. - Awaria spowodowała, że dryfował 12 godzin. Potem ten dryf urósł do nawet 17 godzin.
 
Szans na wygraną w klasyfikacji generalnej już nie miał. Dopłynął jako drugi ze stratą 1 dzień 16 godzin i 15 minut, jednak ten czas dał mu zwycięstwo w swojej grupie - załóg dwuosobowych. Do mety dopłynęło sześć pięciometrowych jachtów z Polski i jeden z Austrii.
 
Kolejne regaty?
 
- Teraz przez Atlantyk popłynę sam – obiecuje pan Zbyszek.
 
-----------
Pasja 10 to niezatapialny, prosty, szybki rodzinny jacht do oceanicznej turystyki i do życia na pokładzie.