Każdego dnia robił po 250 kilometrów. To było jedno z najtrudniejszych wyzwań, jakich podjął się niepełnosprawny sportowiec z Pabianic. Miał do pokonania 5.000 kilometrów. Za cel obrał Hiszpanię. Do wyprawy był bardzo dobrze przygotowany, bo wcześniej dużo trenował na siłowni. Zawiodła tylko pogoda.

- Miałem nie tylko deszcz, ale również śnieg. Spadł we Francji. Byłem zaskoczony. Jedyny odcinek, gdzie mogę ocenić pogodę jako przyjemną, to był ostatni kawałek, najkrótszy, czyli z Wielunia do Łodzi – mówi sportowiec.

Towarzyszyła mu ekipa w samochodzie. Wyjeżdżali codziennie wczesnym rankiem, a wracali późno wieczorem. Jarzębski jadł w drodze – zawsze ma ze sobą batony, które dodają mu energii. Robił przerwę tylko na obiad.

- Nie mogę zjeść zbyt dużo, bo później źle się jedzie – dodaje. - Poza tym postoje wytrącają z równowagi.

Krzysztofa Jarzębskiego obowiązują przepisy ruchu drogowego. Musiał więc zatrzymywać się na światłach, ustępować pierwszeństwa pieszym. W drodze był 18 dni. Gdy dotarł do celu, nie zrobił dnia przerwy na zwiedzanie

- Miałem cel i musiałem go osiągnąć – mówi. - Jestem skoncentrowany od początku do końca na tym, co robię.

Jarzębski jechał z eskortą. Samochód, który go osłaniał, wypożycza łódzki oddział PFRON. Jechało z nim dwóch studentów, wolontariuszy z Politechniki Łódzkiej: Marcin i Radek.

Informacje o pabianickim sportowcu pojawiały się na stronie Ambasady RP w Pradze. Pisali o nim, jako o jednym z najbardziej utytułowanych polskich kolarzy wśród niepełnosprawnych.

Meta tegorocznego wyczynu była przed Pałacem Młodzieży w Łodzi. Powitała go m.in. Aleksandra Jarmakowska-Jasiczek, wiceprezydent Pabianic. Przyszli też przyjaciele i zaprzyjaźnione media.

Teraz Krzysztof Jarzębski rozpoczyna przygotowania do Mistrzostw Polski Niepełnosprawnych w Białymstoku. Zapewnia, że przywiezie medal.

Pabianicki sportowiec oficjalnie reprezentuje AZS Łódź. Sponsoruje go firma Sunbud