Miłe złego początki. Jakub Orłowski przechwycił piłkę i popędził samotnie na kosz rywali, dając nam prowadzenie 2:0. Niestety, w 6. minucie było już 6:11. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Bartłomiej Frątczak, skutecznie egzekwując wolne i poprawiając rzutem za trzy. Był remis 11:11. Potem celnie rzucali Adam Jurga, Bartosz Malarczyk (wolne) i Mateusz Grabowski. Po 10 minutach wygrywaliśmy 17:13.

Druga odsłona to walka kosz za kosz. W 14. minucie Michał Kowalewski dał naszym ostatnie prowadzenie w meczu (23:22), potem do głosu doszli uczniowie Marcina Gortata, którzy osiągnęli przewagę kilku punktów. Wraz z końcową syreną trafił Jurga, który zmniejszył straty na 34:37.

W przerwie efektowny pokaz wsadów zaprezentował Arkadiusz „Aro” Przybylski, który najpierw przeskoczył nad… kierownikiem drużyny z Łodzi, a potem wpakował piłkę do kosza. Gdy robił wsad nad dwójką zawodników ŁKS (jeden siedział na krześle, drugi stał obok), szkoleniowiec ŁKS, Piotr Trepka aż się… przeżegnał. Na szczęście Przybylski to profesjonalista i nikt nie ucierpiał, a „Aro” zebrał burzę oklasków.

W 22. minucie po rzucie Grabowskiego było 36:38. Od tego momentu PKK stanęło. Nie pomogły czasy brane przez trenera Wiesława Wincka. Nasi pudłowali spod kosza, notowali straty na połowie rywali, które były wodą na młyn dla zabójczych kontr wyprowadzanych przez gości. Gdy rzut Orłowskiego w końcu wpadł do kosza, było 40:55. Po chwili Kuba zakończył mecz z przewinieniem technicznym.

W ostatniej kwarcie pewni zwycięstwa łodzianie poluzowali nieco szyki w obronie, co sprawiło, że za trzy trafili Grabowski i Mateusz Szmidt. ŁKS miał jednak przewagę centymetrów i wygrywał niemal wszystkie zbiórki na tablicach. To wystarczyło, by odebrać naszym ochotę do walki.

ZEC PKK’99 Pabianice – ŁKS Szkoła Gortata Łódź 56:86 (17:13, 17:24, 8:25, 14:24)

ZEC PKK’99: Frątczak 17, Grabowski 13, Jurga 11, Orłowski 4, Szmidt 3, Malarczyk 1, Jóźwik, Ratajczyk, Jędrzejewski, Sobolewski, Placek.