Dwa mecze – jedenaście straconych goli. Tak wygląda bilans ostatnich kolejek w wykonaniu drużyny GLKS-u. Tym razem dłutowianie padli ofiarą Włókniarza Konstantynów. Szczególnie w pierwszej połowie gospodarze dopadli GLKS niczym wygłodniałe charty i kąsali bardzo boleśnie.
- Byliśmy słabsi fizycznie, rywal nas stłamsił – przyznał Eugeniusz Frankowski, kierownik GLKS-u.
 
W 4. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą celnego strzału Krystiana Suta. Cztery minuty później na 2:0 podwyższył Piotr Stelmasiak. W 12. minucie Sut powtórzył swój wyczyn z początku spotkania i Wójt znów musiał sięgać do siatki. Włókniarzowi wciąż było mało. W 22. minucie w siatce Dłutowa wylądował strzał Jarosława Marczaka. Później do bramki GLKS-u trafił Michał Bartosik.
 
Po zmianie stron syci gospodarze wykazali nieco więcej litości i Dawid Wójt tylko raz musiał wyjmować piłkę z siatki. W 75. minucie pokonał go Tomasz Łabuza. Pecha miał młodziutki Dominik Mosiński. Rezerwowy GLKS-u wszedł na murawę na niespełna kwadrans przed końcem meczu. Gdy sędzia miał już po raz ostatni zagwizdać, pomocnik z Dłutowa tak nieszczęśliwie upadł, że złamał sobie rękę w nadgarstku.
 
Włókniarz Konstantynów Łódzki – GLKS Dłutów 6:0 (5:0)
Gole: Sut 4., 12., Stelmasiak 8., Marczak 22., Bartosik 38., Łabuza 75.
Włókniarz: Światłowski (75. Znojek) – Skorupa (78. Andrzejewski), Mordalski, Rogoź (60. Idowski), Socha – Bartosik, Stelmasiak, Marczak, Łabuza – Cębrzyński (80. Kojczak), Sut.
Dłutów: Wójt – Stelmach, Strzelec, Grala, Skiba (Klimczak) – Krasnopolski (Mosiński), Ciszewski, Golik (Woch), Stolarek (Łańcuchowski), Sulima – Żabolicki.