- To był mecz z gatunku tych do wygrania – ocenia Eugeniusz Frankowski, kierownik GLKS Dłutów. - Trudno jednak mówić o zwycięstwie, gdy nie wykorzystuje się kilku znakomitych sytuacji.

Przed przerwą stuprocentową okazję zmarnował Przemysław Klimczak, a jego „wyczyn” powtórzył Daniel Morawski. O ile w wypadku Morawskiego można mówić jeszcze o braku doświadczenia, to co powiedzieć o tym, co przy stanie 2:2 wyprawiał 40-letni Mariusz Malinowski?

- Sam chyba tylko wie, jak tego nie strzelił – mówi kierownik. - Miał dwie „setki”: pierwszą zdołał wybronić bramkarz, drugą na linii zatrzymali obrońcy. Przynajmniej jedna z tych okazji powinna zakończyć się golem i naszym awansem.

Goście objęli prowadzenie po półgodzinie gry, gdy do siatki trafił Piotr Gajewski. W 55. minucie było już 0:2, bo Piotra Płuciennika przechytrzył Krzysztof Pawlak. W przerwie trener Leszek Rosiński wprowadził na boisko swojego asa atutowego, czyli Bartka Gralę. Ten odwdzięczył mu się bramkami w 65. i 75. minucie. Jednak Grala sam Dłutowowi meczu nie wygra. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcówce, gdy Gajewski po raz drugi w środowym meczu znalazł sposób na Płuciennika.

GLKS Dłutów – LZS Justynów 2:3 (0:1)

Gole: Grala 65., 75. - Gajewski 35., 87., Pawlak 55.

Dłutów: Płuciennik – Bednarczyk, Stelmach, Strzelec (Malinowski), Jakubowski (Skiba) – Woźniak, Stolarek, Golik (Grala), Morawski, Łańcuchowski – Klimczak (Woch).