Drużyna z Justynowa to prawdziwi „rycerze wiosny”. Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę wyłącznie mecze z rundy wiosennej, okazałoby się, że podopieczni Jacka Stańdo są wiceliderem. LZS ma patent na Włókniarz – w minionym sezonie zremisował w Pabianicach 1:1, krzyżując Włókniarzowi plany awansu do IV ligi, a jesienią rozbił u siebie „zielonych” aż 5:1.

Już w 2. minucie goście objęli prowadzenie, gdy na bramkę Włókniarza celnie strzelił Przemysław Bartosik. W bramce LZS bronił zawodnik z pola, golkiper Paweł Worotnicki spóźnił się na mecz i wszedł na boisko w 25. minucie. Do przerwy na boisku nie działo się wiele. Ot, zwykła ligowa kopanina.

Kwadrans po przerwie LZS podwyższył prowadzenie, bowiem Damian Rzeźniczak nie poradził sobie ze strzałem w dalszy róg Krzysztofa Pawlaka. Dziesięć minut później ten sam piłkarz zdobył drugą bramkę, wykorzystując błąd bramkarza „zielonych”. Jedyna bramka dla pabianiczan padła w 85. minucie, gdy bramkarz gości tak nieudolnie interweniował po wrzutce Damiana Madaja, że sam wrzucił sobie piłkę do bramki.

Włókniarz – LZS Justynów 1:3 (0:1)

Gole: Madaj 85. - Bartosik 2., Pawlak 60., 70.

Włókniarz: Rzeźniczak – Jach, Maślakiewicz, K. Kosmala, Stępiński – Dobroszek, M. Kosmala (75. Rydzewski), Rudzki (70. Sęczek), Gorący, Madaj – Sumera (65. Owczarek).