PTC Pabianice – Sokół II/Victoria Rąbień 3:4 (0:3)

Bramki dla PTC: Piotr Szynka 51. min (rzut karny), 70. min, 79. min

 

Można powiedzieć, że w pierwszej połowie w piłkę grał tylko jeden zespół i byli to rywale. Po niespełna dwudziestu minutach przyjezdni wyszli na prowadzenie. Wybitą po rzucie rożnym na skraj pola karnego piłkę jeszcze dalej wyekspediować chciał Mateusz Kling, niestety „Tyson” skiksował i zamiast trafić w piłkę, futbolówka trafiła go w rękę, a sędzia wskazał rzut karny. Do „jedenastki” podszedł kapitan rywali i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce, mimo iż Znojek wyczuł jego intencje.

Nim minęło pół godziny gry, było już 0:2. Długie zagranie z środka pola trafiło do skrzydłowego gości, który zbiegł z piłką do środka i zagrał do wbiegającego w pole karne partnera, który mocnym strzałem podwyższył prowadzenie. 

Przed zejściem na przerwę rywale zadali jeszcze jeden cios. W 40. min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła wprost do grającego trenera Victorii, który mocnym strzałem z najbliższej odległości nie dał Znojkowi żadnych szans.

Jeśli chodzi o „fioletowych”, to w pierwszej połowie nie oddali oni na dobrą sprawę żadnego strzału. Na dodatek już w 10. min groźnie wyglądającej kontuzji doznał dobrze grający w ostatnich meczach Madejski. Na przerwę PTC schodziło więc z bagażem 3 goli i kiepskimi perspektywami przed drugą odsłoną. Kibice bali się, czy aby nie powtórzy się wynik ze spotkania z Orłem (1:8 - przyp. red.).

Na drugą część spotkania podopieczni Jana Rykały wyszli jednak odmienieni i zamienili się rolami z rywalem. Już w 51. min po rzucie wolnym wykonywanym przez Łukasza Pinterę jeden z rywali w zamieszaniu dotknął piłkę ręką i sędzia wskazał na „wapno”. Piłkę wziął Piotr Szynka i pewnym strzałem zdobył bramkę dla PTC.

Na tym jednak pabianiczanie nie zamierzali poprzestać, chcąc zmazać plamę z pierwszej połowy. Najlepszą okazję na bramkę kontaktową zmarnował Paweł Hetmanek, który po podaniu Szynki minął bramkarza w sytuacji sam na sam i… poślizgnął się mając pustą bramkę. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 70. min gola kontaktowego zdobył niezawodny Szynka, wykorzystując sytuację sam na sam.

Niespełna dziesięć minut później „Pepe” doprowadził do wyrównania. W okolicach 25 metra faulowany był Zielińki, a Szynka długo nie zastanawiając się, huknął z rzutu wolnego nie do obrony w samo okienko. Niestety, radość z dogonienia rywali nie trwała długo. Niespełna 60 sekund później przeciwnicy znów wyszli na prowadzenie. Chwila rozprężenia w szeregach PTC, długie podanie rywali do swojego napastnika, który w sytuacji 1 na 1 dograł do partnera, a ten wpakował piłkę do pustej bramki.

Sytuacja ta wywołała sporo kontrowersji, gdyż rywal strzelający bramkę był na pozycji spalonej. Sędzia jednak decyzji już nie zmienił, a na dodatek ukarał żółtymi kartkami najbardziej protestujących: Znojka i Pinterę.

Do końca spotkania PTC próbowało jeszcze odrobić straty, ale na konkretne zagrożenie zabrakło już czasu i w efekcie cała pogoń za wynikiem poszła na marne.

PTC: R. Znojek - Drewniak, P. Przybylski, Bomba, Pintera - Madejski (10. min, M. Przybylski; 65. min, Zieliński), Kling (40. min, Hetmanek), Bartyzel, Cukierski, Żukowski (60. min, Felczak) – Szynka.

Żółte kartki: R. Znojek, Pintera.

W niedzielę 12 maja o godz. 17.00 12. PTC zagra na wyjeździe z 7. Stalą Głowno.