Gospodarze chcieli wygrać dla klubowego kierowcy, Grzegorza Zimonia, który od 10 lat wozi dłutowian na mecze wyjazdowe. Pan Grzegorz przebywa w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Cel udało się zrealizować – GLKS wywalczył pierwsze trzy punkty na własnym stadionie w tej rundzie.

W 20. minucie wynik otworzył Bartłomiej Grala, skutecznie egzekwując karnego po faulu na Piotrze Owczarku. Z prowadzenia GLKS cieszył się raptem 120 sekund – obrońcy i bramkarz zagapili się tak bardzo, że musieli ratować się faulem w polu karnym. Goście jedenastkę wykorzystali. W 27. minucie piłkarze z Brzezin znaleźli sposób na Dawida Bukowieckiego i było 1:2. Dziesięć minut później sędzia znów pokazał na „wapno”. Kolejnego karnego dla gospodarzy „zarobił” Owczarek, a jedenastkę na gola zamienił niezawodny Grala.

Po zmianie stron GLKS znów wyszedł na prowadzenie. W 55. minucie Grala okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym, a pół godziny później w podobnej sytuacji napastników Dłutowa wyręczył defensor Startu. Wydawało się, że dłutowianie dowiozą wynik 4:2 do końca.

- W 90. minucie sędzia dość dziwnie machnął ręką, pokazując, że dolicza pięć minut, potem pokazał jeszcze raz. Graliśmy łącznie 100 minut bez konkretnego powodu – przyznaje Świercz. - I właśnie w setnej minucie, goście zdobyli trzecią bramkę. Wtedy sędzia zakończył mecz, nie wznawiając gry od środka.

Władze GLKS Dłutów dziękują gospodarzowi obiektu, panu Piotrowi Mosińskiemu za znakomite przygotowanie murawy.

GLKS Dłutów – Start Brzeziny 4:3 (2:2)

Gole dla GLKS: Grala 20.,k., 37.,k., 55., samobójcza 84.

GLKS: Bukowiecki – Stelmach, Grala, Strzelec, Woch (75. Jakubowski) – Mosiński (84. Krasnopolski), Łubowski, Bargiel, Golik (90+2. Malinowski), Mikucki (46. Borowiec) – Owczarek.