Ćwierć wieku temu byłby to mecz drugoligowca (Boruta) z drużyną czołówki III ligi (Włókniarz). Czasy się zmieniły i obie drużyny kopią dziś w lidze okręgowej.

Zaczęło się zgodnie z planem. Już po trzech minutach lider cieszył się z prowadzenia. Po wrzutce z lewej strony obrońcy nie upilnowali gracza Boruty, który pokonał Damiana Rzeźniczaka.

- Potem lider miał jeszcze swoje szanse na podwyższenie wyniku, lecz grał bardzo nonszalancko – przyznaje Tomasz Skowronek, kierownik Włókniarza. - My zaś graliśmy niedokładnie, właściwie nie zagrażając poważniej bramkarzowi ze Zgierza.

W przerwie trener Tomasz Karasiński musiał użyć kilku męskich słów, by przekonać swoich podopiecznych do większego wysiłku. Motywacja przyniosła efekty.

- Obraz gry zmienił się diametralnie. Oczywiście na naszą korzyść – zaznacza kierownik. - Niespełna 10 minut po przerwie był już remis.

W 55. minucie po akcji lewą stroną i centrze w pole karne przed bramką Boruty powstało spore zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Michał Mendak, kierując piłkę do siatki. W 76. minucie Dawid Acela dostał łokciem w twarz i padł na murawę niczym rażony piorunem. Pomocnik Włókniarza podnosząc się z murawy spowodował… upadek arbitra, za co otrzymał czerwoną kartkę.

Grający w dziesiątkę „zieloni” po mistrzowsku rozegrali końcówkę. Nie dość, że nie dopuścili, by lider wypracował sobie klarowną okazję do zdobycia zwycięskiej bramki, to jeszcze sami zadali decydujący cios. Jego autorem w 80. minucie był Paweł Leonow, który przez pół boiska pędził sam na bramkę. W sukurs szedł mu Tomasz Ostalczyk, lecz Leonow sam postanowił wykończyć akcję i zdobył zwycięską bramkę.

- Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby Paweł nie trafił, bo Tomek miał przed sobą pustą bramkę – śmieje się kierownik.

Boruta Zgierz – Włókniarz 1:2 (1:0)

Gole dla Włókniarza: Mendak 55., Leonow 80.

Włókniarz: Rzeźniczak – Głowiński, Mendak, Leonow, Kwaśniak – Acela, Rudzki, Usiak (90. Potrzebowski), Ostalczyk, Krawczyk (60. K. Kosmala) – Gorący.