W zespole gości zaprezentowało się pięciu byłych graczy Pabiksu: Dawid Forc, Grzegorz Brański (nie wszedł na boisko), Marcin Trojanowski, Sebastian Stawicki i Daniel Zajączkowski. I każdy z grających zawodników miał swój wkład w wygraną nad pabianiczanami.

Rozpoczęło się od popisu nerwowości i nieskuteczności. Pierwszą bramkę dopiero w 8. minucie rzucił Tomasz Lux (0:1). Goście szybciej opanowali emocje i w 10. minucie prowadzili 3:1. Nasi mieli wielki kłopot z trafieniem do bramki, nie wykorzystali dwóch karnych (Igor Sztajnert i Konrad Witczak). W 12. minucie po rzucie Damiana Skowrońskiego było 3:4 i był to ostatni „kontakt” obu drużyn. Potem goście z Konstantynowa odjeżdżali w tempie niemal ekspresowym.

Pabiks grał wolno i schematycznie w ataku, a wypracowane z wielkim mozołem sytuacje były marnowane (Łukasz Pietrzykowski, Dawid Bilichowski). Przy stanie 4:9 trener Sebastian Rajchert poprosił o czas. W pierwszej akcji po czasie nasi zgubili piłkę… Tymczasem z karnych nie mylił się Trojanowski i do przerwy goście prowadzili różnicą siedmiu goli (7:14).

Już po pierwszej połowie pabianiczanie mieli spuszczone głowy, nie było w nich woli zwycięstwa… Tymczasem „napakowani” konstantynowianie nadal grali swoje, utrzymując przewagę. Nasi wciąż pudłowali z karnych (Witczak, Bartosz Gościłowicz), a przyjezdni w tym elemencie byli zabójczo skuteczni (Trojanowski). Między 45. a 48. minutą nasi zdobyli cztery gole z rzędu i było 17:22. Niemal symboliczna była akcja, gdy goście trafili w poprzeczkę i piłka leciała w ręce Sztajnerta. Nasz zawodnik łapał tak niemrawo, że gracz Włókniarza zdołał ją przejąć i rzucić bramkę. Walki było mnóstwo – czerwone kartki otrzymali Jakub Walocha (Pabiks) i Michał Borsiak (Włókniarz).

Potem nasi ambitnie próbowali odrobić straty, rzucili na boisko wszystkie siły – grali prezes (Gościłowicz) i trener (Rajchert). Ale nawet i oni gubili się w dobrych okazjach, tak jak Gościłowicz przy stanie 21:25. W 57. minucie Marcin Domagalski rzucił na 22:25, dzięki czemu jeszcze tliła się nadzieja na dobry wynik. Wtedy do akcji wkroczył najlepszy na parkiecie Trojanowski. W 58. minucie biegł wszerz boiska, patrząc gdzieś w trybuny. Nagle posłał niesygnalizowany rzut przy słupku, po którym Patryk Banasiak wyciągał piłkę z siatki. Tym rzutem wychowanek Pabiksu zabił wszystkie emocje. W ostatniej minucie ze skrzydła przypieczętował zasłużoną wygraną gości.

Na ratunek Pabiks ściąga dwóch piłkarzy - bramkarza Macieja Zawadzkiego i rozgrywającego Patryka Laskowskiego (obaj ChKS Łódź). Czy odmienią grę pabianickiej drużyny, czas pokaże...

Pabiks – Włókniarz Konstantynów 23:27 (7:14)

Pabiks: Banasiak, Grzanka – Gościłowicz 7, Witczak 4, Bilichowski 4, Domagalski 3, Skowroński 3, Pietrzykowski 1, Stężała 1, Strzelec, Rajchert, Nowicki, Sztajnert.

Włókniarz: Forc, Biernat – Trojanowski 7, Stępień 6, Lux 4, Jencz 3, Stawicki 3, Kubiak 3, B. Borsiak 1, Główczyński, Szymczyk, M. Borsiak.