ad

Lokal, w którym kiedyś był popularny pub, teraz wypełniony jest stolikami dla dzieci, pluszakami i różnymi zabawkami. Rodzice mogą odpocząć w wygodnych fotelach, podczas gdy ich pociechy się bawią. Jest przytulnie i kolorowo.

Klubokawiarnia "Na jagody" działa od sierpnia ubiegłego roku. Ania Woldanowska stworzyła to miejsce, bo... nie miała gdzie wyjść z dzieckiem.

- Kiedy nadszedł ten moment, że po urodzeniu Janka chciałam zacząć wychodzić z domu, okazało się, że w Pabianicach trudno o takie miejsce, gdzie można spędzić czas z dzieckiem – opowiada.

Dlaczego? W niektórych restauracjach i kawiarniach ogromną przeszkodą dla matek są wysokie schody, których z wózkiem nie pokonają. W innych nie ma fotelika dla dzieci. A jeśli jest, to obecność płaczącego niemowlaka denerwuje pozostałych gości.

- Doskonale to rozumiem, bo kiedyś też mnie to złościło – przyznaje. - Tu dzieci mogą krzyczeć do woli. Inni goście muszą być tolerancyjni na takie zachowania.

 

Skazana na sukces

Przed urodzeniem dziecka Ania pracowała w korporacji. Przygotowywała projekty szkoleniowe i warsztaty dla nowych pracowników. Zaczęła studiować coaching (rozwój osobisty).

- Coaching to zmiana. Jest potrzebna, by móc się rozwijać. A zmiana to także nieodłączna część mnie – przyznaje.

Od innych mam też docierały do niej głosy, że chciałyby się gdzieś spotykać, ale nie mają gdzie. Wtedy już wiedziała, że to ona stworzy takie miejsce.

Janek miał wtedy pół roku. I choć dziecko w tym wieku jest bardzo absorbujące, Ania postanowiła dołożyć sobie drugie, równie pracochłonne zajęcie: założenie firmy.

- Ostatnio jest boom na rozwój osobisty, także rozwój dzieci – mówi. A taką właśnie możliwość miała zapewnić jej wymarzona klubokawiarnia.

Przyznaje, że przygotowała się do tego bardzo poważnie.

Zatrudniła architekta, który zaprojektował wnętrze. Inna osoba zajęła się dekoracją, a jeszcze inna promocją kawiarni.

- Robię tylko rzeczy, na których się znam. Nie chciałam robić nic po łebkach, bo to by się później na mnie odbiło. Znalazłam specjalistów. Bez nich to miejsce nie byłoby takie, jak jest teraz – zapewnia.

Ani przez chwilę nie zakładała, że jej plan się nie powiedzie.

- Gdybym miała jakieś wątpliwości, to bym się za to nie zabrała – dodaje.

 

Kawiarnia jak drugi dom

Lokal musiał być bez schodów. Tak, by kobieta z wózkiem mogła wejść do niego prosto z ulicy. Pomieszczenia na tyle duże, by stworzyć miejsce zabaw dla dzieci i kawiarnię.

- Nie było to łatwe. A jak zwykle najciemniej pod latarnią, bo ostatecznie wynajęłam lokal bardzo blisko domu – opowiada.

Od sierpnia ubiegłego roku "Na jagody" działa przy Grabowej 8.

Plan był taki, że ma to być miejsce domowe, przytulne, rodzinne. Z otwartą przestrzenią. Dlatego np. bar wygląda jak domowa kuchnia.

- Tak naprawdę nie ma tu nic takiego, czego by nie było w domu – mówi Ania. - Ale dla dzieci samo wyjście z domu to atrakcja. Na mamy też wyrwanie się na chwilę z mieszkania działa terapeutycznie.

Dla Ani ostatni rok był bardzo pracowity.

- Zrobiłam wiele rzeczy dla siebie, ale też dla rodziny. Chciałabym, żeby ten rok był ciut bardziej zbalansowany – mówi.

Najtrudniej było pogodzić nowe obowiązki z opieką nad dzieckiem.

- Wszystko da się zorganizować, chociaż na początku było ciężko – uważa.

Razem z mężem podjęli jednak decyzję, że stworzenie klubokawiarni będzie lepszym rozwiązaniem, niż powrót do pracy.

- Pracowałam od 8.00 do 16.00. Dojazd do pracy zajmował mi godzinę, więc wychodziłam o 7.00. Zazwyczaj musiałam zostać dłużej. Kończyłam o 17.00, w czasie największych korków. Do domu docierałam po 18.00. Nasz syn chodzi spać o 19.00, więc takie rozwiązanie byłoby bardziej skomplikowane – tłumaczy.

Teraz półtoraroczny Janek może spędzać czas w kawiarni, razem z mamą.

 

Żłobek” z przygodami

Przy Grabowej 8 działa „Jagodowy klub przygody”. To zajęcia adaptacyjne - odpowiednik żłobka. Rodzice mogą tam zostawić dziecko od wieku 1,5 roku. Raz, dwa lub trzy razy w tygodniu na 3 godziny.

Maluchy mają zajęcia muzyczne, ruchowe. Jest rytmika i zajęcia plastyczne. Za godzinę pobytu w klubie trzeba zapłacić 11 zł. Wpisowe wynosi 250 zł.

Warsztaty są także dla mam. W marcu zaplanowane są spotkania z doulą, czyli osobą, która ma być wsparciem fizycznym i psychicznym dla kobiet w ciąży. Były spotkania dotyczące porozumienia bez przemocy. Wieczorami w kawiarni organizowane są zajęcia dla dzieci: sensoplastyka, warsztaty kulinarne czy angielski. Godzina warsztatowa kosztuje 25 zł.

Dzieci, które nie uczestniczą w zajęciach, mogą się pobawić. Przygotowane są dla nich pluszaki, gry, piłki, kolorowanki. W tym czasie mamy mogą się napić się kawy, zjeść ciastko.

"Na jagody" ma już spore grono stałych klientów.

- W większości to matki, które myślą tak jak ja. Ale do pozostałych też dotrę – zapewnia.

Właścicielka ma już kolejne pomysły na swoją kawiarnię.

- Pierwszy rok to był czas na eksperymentowanie. - zdradza - Cieszę się, że po pół roku wyszłam na zero i nie musiałam nic dokładać. Jeszcze mam czas, by zacząć zarabiać.