ad

Taki scenariusz układają sobie niektóre młode pary na swój ślubny film. Niestety, zamiast namiętnego czy romantycznego obrazu, wychodzi z tego tani erotyk w zielonym stawie… Film kręcony nad brzegiem wody może być naprawdę piękny, dlatego nie pozwólmy naszemu kamerzyście tego zepsuć.

 

Coraz więcej par decyduje się na „ekstremalne” nagrania ślubne. Świeżo upieczone żony nie wahają się spisać swoją suknię ślubną za kilka tysięcy złotych na straty tylko po to, żeby mieć jak najciekawsze ujęcia. W tym celu małżonkowie wchodzą (lub wskakują) do wody, chlapią się nią, nurkują, a niektórzy nawet taplają się w błocie…

 

O ile pary idące brzegiem morza, czy stojące po kolana w wodzie są wdzięcznym tematem na romantyczny film, o tyle w przypadku „pełnych zanurzeń” trzeba być ostrożnym. Zły podkład muzyczny, złe ujęcia, kiepski scenariusz może sprawić, że zamiast romantycznie w najlepszym przypadku wyjdzie śmiesznie. Panna młoda wychodząca z zielonej wody w oklapniętej sukni i z ulizanymi włosami może bowiem nie wyglądać zbyt korzystanie…

 

Zanim więc podejmiemy decyzję o wspólnym skoku do wody, pomyślmy, jakiego efektu oczekujemy i sprawdźmy, czy wybrany przez nas kamerzysta ma doświadczenie w tego typu ujęciach. Bazę specjalistów z okolicy można znaleźć na

www.filmy-wesele.pl/Pabianice,miasto,videofilmowanie.html.