Hutnik ma corocznie dostarczać do pabianickiego zamku 300 błon (szyb) i 100 szklanic (pucharów do napojów), nie licząc czynszu z ziemi – takie obowiązki miał w 1499 roku niejaki Andrzej, zwany Hutnikiem. To on w pobliżu Pabianic zbudował z kamieni piec do wytapiania szkła – jeden z nielicznych w tej części kraju. Piec był mniejszy niż połowa chałupy kmiecia, przypominał piec chlebowy. Gdy w 1480 roku wypłynęło z niego pierwsze szkło, mistrz Andrzej dostał zgodę na założenie osady hutniczej w pobliżu Rzgowa. Zgodę tę dali mu księża z Krakowa rządzący miastem i ziemią wokół Pabianic, gdyż mistrz potrzebował wielu pomocników, a księża – pieniędzy z opłat i podatków..

Na początku XVI wieku „szklarską osadę” nawiedziła straszliwa zaraza. Według ówczesnych kronik, ludzie gwałtownie słabli i w kilka godzin umierali. Wystraszony Andrzej Hutnik porzucił swój piec, spakował dobytek i uciekł. Jego pomocnicy i kmiecie z okolicznych zagród „poginęli od morowego powietrza” – o czym wiele lat później pisał historyk Maksymilian Baruch.

Gdy zaraza minęła i przybyli nowi osadnicy, mieszkający w pabianickim zamku tenutariusz (zarządca) – Latalski, odbudował hutę. Postawił większy piec, kilka budynków dla czeladzi i dom dla mistrza szklarskiego sprowadzonego z południa kraju. Lustracja włości pabianickich z 1533 roku dowodzi, że hutę przeniesiono spod Rzgowa bliżej miasta. Odtąd nowy hutnik musiał corocznie przywozić na dwór aż 1000 szyb i 200 szklanic, jako opłatę za przywilej wytapiania szkła.

„Znamy dotąd blisko 30 hut szklanych, które funkcjonowały w XVI wieku. Co najmniej trzecia ich część znajdowała się na terytorium królewszczyzn. Z wyjątkiem huty poznańskiej i pabianickiej, założonej przez kapitułę krakowską już w wieku piętnastym, oraz paru hut ruskich, wszystkie huty szklane znajdowały się w województwach krakowskim i sandomierskim” - pisał Ignacy Baranowski w książce pod tytułem „Przemysł polski w XVI wieku”, wydanej w 1919 r.

Ówczesne huty wyrabiały szkło okienne, flaszki, szklanice, kieliszki, ozdobne naczynia, a nawet szkło kolorowe. Najpiękniejsze szklane przedmioty wożono do Krakowa – na handel. Z krakowskich jarmarków kupcy wywozili je jeszcze dalej - na Węgry i Litwę, gdzie wytworne szkło było dużo droższe.

 

Huta pod Dłutowem

 Jeszcze wcześniej, bo w końcu XIV wieku dymił w dobrach pabianickich komin huty szkła zwanej Wólką Dłutowską. Jak sugerowali kronikarze, nazwa ta mogła się wziąć od sąsiedniej wsi Dłutów, założonej znacznie wcześniej. W dokumencie kościelnym z 1398 roku napisano, iż Huta Szklana Wólka Dłutowska w parafii tuszyńskiej leżąca, dziesięcinę z pól wszystkich kmieci, poddanych kapituły krakowskiej, wnosi kościołowi pabianickiemu”.

W tym samym okresie szkło okienne i szklanice wyrabiała też huta w Chocianowicach. Według Ignacego Baranowskiego, „w odległych nawet od ówczesnych centrów gospodarczych Polski Chocianowicach nad Nerem w dobrach pabianickich była huta szklana już przed 1398 rokiem”.

Kronikarz Jan Długosz i późniejsi lustratorzy dóbr kapituły krakowskiej już nie wspominają o hucie pod Dłutowem. Prawdopodobnie dlatego, że po zbudowaniu większych pieców hutniczych w Chocianowicach, poddłutowska huta straciła na znaczeniu, mało zarabiała i opustoszała.

W 1466 roku Długosz doliczył się w okolicach Pabianic 29 wsi, 6 folwarków, 14 młynów oraz jednej huty żelaza i jednej huty szkła. Oto długoszowy opis owej huty szkła: „Mają też dobra pabianickie w swoim obrębie fabrykę szkła, czyli hutę, w granicach wsi Chocianowice położoną, która posiada i pola uprawne i łąki, i ze wszystkiego płaci 7 wiardunków (czynszu pieniężnego – przypisek) na świętego Marcina, dostarczając również do dworu pabianickiego szkła do stołu i okien podług zwyczaju i potrzeby; obecnie już nie jest czynną”.

Na początku XVI wieku hutnicy wrócili do Wólki Dłutowskiej. Odbudowali dwa kamienne piece. W sprawozdaniu rewizorów z 1505 roku znajdziemy zapiski, że „starosta osadził w Dłutowskiej Woli ludzi na 31 łanach, którym kapituła nadała wolność na 18 lat. Zakład hutniczy zaczął na nowo być czynnym i hutnik, podług lustracji 1551 roku, płacił czynszu rocznego złotych 6 i groszy 12”. Coraz powszechniej miejsce to nazywano Huta Dłutowską.

 

Teraz flaszki

„W XVI wieku na polu hutnictwa szklanego w Polsce był ruch bardzo ożywiony, po puszczach królewskich, duchownych i pańskich powstawały coraz to nowe huty, z których niejedna rozwinęła się wkrótce w całą wioskę” – pisał w swej historycznej pracy Ignacy Baranowski. „Tak więc na początku XVI wieku powstała nowa huta szklana, zwana Wyskicką (w Wiskitnie - przypisek) w dobrach pabianickich, a około 1536 roku biskupi kujawscy załozyli aż trzy huty w Górach Świętokrzyskich. Tylko z jednej huty sprowadzono w 1595 roku do Krakowa taką ilość szklanic, że do ich przewozu musiano użyć 14 koni.

Na rozmiar produkcji hut szklanych rzucają pewne światło opłaty w naturze, jakie musiały dawać niektóre fabryki.

Na przykład huta wyskicka w kluczu pabianickim, według lustracji 1494 roku, musiała dostarczać corocznie do dworu 300 szyb i 100 szklanic, zaś huta myślenicka w Trzebuni jeszcze w XVII wieku dawała corocznie dzierżawcom po 6000 szyb większych, 5000 mniejszych, 80 tuzinów szklanek i kieliszków, 240 flaszek, nadto 60 sztuk szkła malowanego i rysowanego.

Z hut szkła sprzedawano różnego rodzaju flaszki, szklanice i puchary oraz błony (szyby do okien), zwłaszcza małe okrągłe, które szklarze (błoniarze) oprawiali w ołów, składając w ten sposób szyby potrzebnej wielkości. W XVI wieku szklarstwo osiągnęło tak wysoki poziom rozwoju, że w następnym stuleciu w niektórych hutach pracowały malarnie i szlifiernie.

„Ożywienie produkcji szkła w Polsce było niewątpliwie wywołane wzrostem potrzeb coraz kulturalniejszej ludności” – uważa Baranowski. „Okna szklane były w XVI wieku już w powszechnym użyciu, zapotrzebowanie więc szyb doszło do bardzo znacznych rozmiarów. W 1490 roku istniał cech szklarski w Krakowie, w XVI wieku podobne zrzeszenia miał również Poznań i Warszawa. Ale i po innych miastach, np. w Korczynie, Kaliszu, Płocku, bywali szklarze w XVI wieku”.