O burzliwych wydarzeniach 1918 roku w kraju i Europie pabianiczanie dowiadywali się głównie z gazet sprzedawanych w budce na Placu Dąbrowskiego (Starym Rynku). Dowożono je popołudniu – z Łodzi. Gazety wzywały do odsieczy dla Lwowa, wściekle atakowanego przez ukraińskich nacjonalistów i bolszewików. „W Krakowie do formowanych polskich pułków zgłosiło się kilku włoskich oficerów, służących dotychczas w armii austriackiej. Włosi chcą walczyć dla Polski!” – pisała prasa.

Nad Dobrzynką porażała skala nędzy. Dwie trzecie pabianiczan narzekało na głód, co drugie mieszkanie nie było ogrzane. 3.000 ubogich mieszkańców miasta dostawało bony na obiady (zupę z kromką chleba) wydawane w ulicznych kuchniach. Komitet Amerykański przysłał do Pabianic dary: worki z mąką, skrzynie z konserwami i smalcem smalcu.

Szerzyły się także choroby weneryczne. Powód? W Pabianicach gwałtownie przybyło prostytutek. Wiele kobiet tylko w ten sposób potrafiło utrzymać rodzinę. W archiwach policyjnych z 1917 r. zarejestrowano 96 prostytutek, w rok później – już 221. Ale nierządnic było znacznie więcej. Świadczą o tym statystki pacjentów szpitala wenerycznego. W pierwszych miesiącach 1918 r. leżało tam 26 zarażonych, osiem miesięcy później – już 218 pacjentów.

Ratunek w łaźni

Na przełomie lat 1917 i 1918 liczba pabianiczan chorych zakaźne drastycznie wzrosła. W Szpitalu miejskim leżały 244 osoby chore na tyfus plamisty, 29 chorych na tyfus brzuszny, 16 na tyfus powrotny, 44 na dyzenterię (biegunkę z krwią), 6 na szkarlatynę. Spośród nich 29 osoby zmarło na tyfus, a 10 na dyzenterię. Dwa ambulatoria udzielały pomocy najbiedniejszym. Korzystało z niej rocznie 4.444 osób.

Aby powstrzymać zarazę, specjalnie zadania dostała Ochotnicza Straż Pożarna. Strażacy musieli opróżniać szamba wszędzie tam, gdzie właściciele domów nie dopełnili obowiązku. Dla biednych pabianiczan wyznania chrześcijańskiego urządzono myjnię. W poniedziałki i piątki trzeba było płacić tam 25 fenigów za mycie się dorosłego i 10 fenigów za dziecko. W pozostałe dni łaźnia była bezpłatna. Miasto fundowało mydło i wapno do oczyszczania mieszkań. Żydom zezwolono na urządzenie kuchni rytualnej i postawienie nowych prysznicy.

W kąpielowi miejskiej myli się nie tylko prawi pabianiczanie (8.956 osób rocznie), ale i więźniowie (1.517). Przychodzili tam również żebracy (1.374). W tym czasie w zakładach kąpielowych firmy Krusche i Ender wykąpało się 29.057 osób, a w żydowskiej mykwie - 20.512 osób.

Mimo starań, pabianiczanie umierali zbyt wcześnie. Tylko w okresie od kwietnia 1917 r. do maja 1918 r. zmarło: 983 chrześcijan i 135 wyznawców judaizmu. Liczba urodzeń była dramatycznie niska: 499 chrześcijan (Polaków, Niemców i Rosjan) i 186 Żydów. Skutkiem tego Pabianice, które przed wybuchem pierwszej wojny światowej liczyły 57.347 mieszkańców, z wojny wychodziły jako miasto znacznie mniejsze (38.000 mieszkańców).

Marzenie o telefonie

W listopadzie 1918 roku jedynie kilkanaście pabianickich rodzin miało w domu telefon. Pierwszą (ręczną) centralę telefoniczną urządzono w gmachu poczty przy ul. Długiej 43 (obecnie Pułaskiego) – cztery lata wcześniej. Początkowo bardzo drogie telefony instalowano tylko w urzędach i fabrykach. Miesięczny abonament kosztował więcej niż robotnicza pensja. Za te pieniądze można było dzwonić w granicach naszego miasta. Za telefonowanie do Łodzi pobierano opłatę dodatkową.

Był też prąd elektryczny. Budowa elektrowni nad Dobrzynką zakończyła się w 1915 r. Od tej chwili oświetlano główne ulice miasta. Kilka miesięcy później prąd doprowadzono do pierwszego mieszkania prywatnego - fabrykanta Hermana Fausta. Mieszkał on przy ul. Warszawskiej 6.

W kwietniu 1918 r. w Pabianicach było już 908 odbiorców prądu. Świeciło 66 ulicznych latarni. W dokumentach z tamtych czasów czytamy „W roku sprawozdawczym 1917/1918 elektrownia miejska dała 24.160 kWh. W tym dla szpitali, więzienia, policji i gmachów miejskich 4.140 kWh, dla oświetlenia ulic miasta 20.020 kWh”. 

Sąsiedzi

W 1918 r. w Pabianicach mieszkali wyznawcy kilku religii. Prężnie działały oświatowe i społeczne stowarzyszenia żydowskie. W naszym mieście żyło wówczas ponad 7 tysięcy  obywateli pochodzenia żydowskiego (dane z 1921 r.), czyli 33 proc. mieszkańców. Rodziny żydowskie były liczne – miały nawet po 8-9 dzieci.

W 1918 r. gmina żydowska założyła koedukacyjne gimnazjum, które w 1920 r. przeszło na własność Towarzystwa Żydowskiego Gimnazjum. Mieściło się przy ul. Warszawskiej 45. Była to szkoła humanistyczna. Nauczano w języku polskim. Było w niej sześć klas i osiem oddziałów. Do szkoły chodziło 150 dziewczynek i 42 chłopców.

Ponad 9 proc. mieszkańców Pabianic było ewangelikami.

Siła kobiet

Emancypacja kobiet w Pabianicach „wybuchła” jeszcze przed pierwszą wojną światową. To wtedy powstawały pierwsze stowarzyszenia i organizacje charytatywne. Kobiety były właścicielkami księgarni, kawiarni, apteki, pralni i magazynów z ubraniami damskimi.

Właścicielką zakładu fotograficznego przy ul. Zamkowej 249 była Maria Piotrowska. Księgarnię przy ul. Warszawskiej 84 prowadziła M. Szapocznik, a Nową Księgarnię przy ul. Zamkowej - Maria Kurowska. Ta ostatnia sprzedawała dzieła beletrystyczne, historyczne, naukowe, podręczniki szkolne, kajety oraz papier listowy.

Działała Liga Kobiet Pogotowia Wojennego. Należały do niej członkinie Młodzieżowej Organizacji Niepodległościowej Zarzewie i harcerski z żeńskich zastępów skautowych. Wysyłały one paczki dla legionistów, szyły bieliznę i rękawiczki.

Szkołę dla dziewcząt z wykładowym językiem polskim prowadziła Józefa Jędrychowska. Było to prywatne gimnazjum żeńskie przy ul. Długiej 61 (Pułaskiego). Dziewczęta wychowywano w duchu chrześcijańskim i narodowym. Były cztery klasy dla 119 panienek. W gimnazjum uczyły: Aniela Tuve, Flora Einhorn i Zofia Kobendzówna. W listopadzie 1918 r. wśród 59 pabianickich nauczycieli było 31 kobiet.

Coraz więcej kobiet zatrudniano w szpitalach – w charakterze pielęgniarek. Panie prowadziły kuchnie dla biednych, żywiły i ubierały sieroty. W 1918 r. Ochrona Katolicka założyła sierociniec.

Po odzyskaniu niepodległości kobiety mogły głosować w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Po raz pierwszy poszły do urn 26 stycznia 1919 r.

Odradzamy się

W 1918 r. biblioteka miejska była złupiona. Okupacyjni cenzorzy skonfiskowali i wywieźli mnóstwo książek. Bibliotekarze prosili mieszkańców, by ofiarowali im książki ocalone w domach.

Udało się otworzyć muzeum. Ożywiło się też Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, do którego należało 305 osób. Działała sekcja piłki nożnej. We wrześniu na zawodach lekkoatletycznych w Łodzi pabianiczanie wygrali rzut dyskiem i rzut oszczepem.

(artykuł z cotygodniowej strony historycznej w papierowym Życiu Pabianic)

Czytaj także: 

https://www.zyciepabianic.pl/informacje/pabianice/1918-rok-niemcy-precz-z-pabianic-wreszcie-mamy-niepodleglosc.html