Helenka nie chciała żyć

„Wczoraj około godziny 7.00 wieczorem jeden z lokatorów domu nr 5 przy Nowym Rynku zauważył wiszącą na balkonie 14-letnią Helenę Wałęską, córkę dozorczyni tegoż domu. Na wszczęty przez lokatora alarm zawezwano lekarza, lecz wszelka pomoc była już spóźniona, gdyż jak się okazało, desperatka popełniła szaleńczy krok przed dwiema godzinami.

Na miejsce tragicznego wydarzenia przybyły władze policyjno-śledcze, które ustaliły, że Helenka już od dłuższego czasu objawiała wielkie przygnębienie. W domu wdowy Wałęskiej panowała bieda, wobec czego jej córka, Helenka, uczennica piątego oddziału szkoły powszechnej, była zmuszona pomagać matce w pracy.

W bieżącym roku Helenka poszła do pierwszej komunii świętej, a przed kilku dniami była u spowiedzi. Dziewczynka narzekała na ciężki los i swym przygnębionym wyglądem wywoływała współczucie otoczenia.

Wczoraj, korzystając z nieobecności domowników, wzięła pasek, związała go ze starym krawatem, weszła na balkon wychodzący na ogród i powiesiła się. Szaleńczy krok dziecka wywołał w całym mieście przygnębiające wrażenie”.

(dziennik „Republika”, styczeń 1930 r.)

***

Trzeba oddać kasę!

„Miejscowy zakład elektryczny w Pabianicach stosował wobec zalegających płatników rygor polegający na tym, że za wyłączenie prądu pobierał 3 zł kary. Choć abonenci w porę uiszczali należność, elektrownia nie zwalniała od kary 3 zł. Postanowienie powyższe zaskarżył do sądu p. Wendler - prezes stowarzyszenia właścicieli nieruchomości.

Sąd grodzki uznał, że pobieranie kary za niewyłączenie linii jest niedozwolone i zasądził na korzyść skarżącego 3 zł oraz kosztów sądowych 17 zł. Wyrok sądu grodzkiego ma zasadnicze znaczenie, gdyż poszkodowanych w ten sposób abonentów jest w Pabianicach kilka tysięcy”.

(„Republika”, styczeń 1930 r.)

***

Łapanka

„Wczoraj policja pabianicka zorganizowała obławę na wszelkiego rodzaju wę­drowców, trampów, przenoszących się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu kawałka chleba, zwanych popularnie rajzerami, którzy obdarci i wynędzniali, włóczą się po okolicach i kradną, co im wpadnie w ręce. Tego rodzaju rajzerów policja zatrzymała 15, w tym 11 mężczyzn. Wylegitymowała ich i odstawiła etapami do miejsc stałego zamieszkania”.

(„Echo”, kwiecień 1930 r.)

***

Lubieżny starzec

 „Przy ul. Fabrycznej 14 zamieszkiwał niejaki Wojtyniak Kacper, lat 62. Starzec znany był w okolicy z niezwykle rozwiniętych zainteresowaniach erotycznych. Od pewnego czasu zauważono, że starzec przywabiał do siebie dwunastoletnią dziewczynkę z sąsiedniego domu. Dawał jej cukierki i nieraz zamykał się z nią w mieszkaniu. To zwróciło uwagę sąsiadów, którzy poczęli wypytywać dziewczynkę, co porabia ona sam na sam ze starym człowiekiem.

Opowiadanie dziewczynki było wstrząsające: oto przyznała się zaufanym osobom, że starzec od dłuższego czasu utrzymywał z nią stosunki płciowe. O powyższym doniesiono policji, która aresztowała zwyrodniałego Wojtyniaka. Po wstępnym przesłuchaniu odesłano go do dyspozycji sędziego śledczego”.

(„Republika”, sierpień 1930 r.)

***

Dzieciak z dubeltówką

„Onegdaj we wsi Mierzączka Duża pod Pabianicami J. Grzegorczyk, gajowy lasów p. Eiserta, wyszedł do lasu, zostawiając w domu nabitą dubeltówką. W domu bawiło się dwoje dzieci: chłopiec Zenon, lat 7 i roczny jego braciszek, Kazimierz. W pewnej chwili chłopczyk zdjął ze ściany dubeltówkę i rozpoczął zabawę w polowanie. Przyłożył maleńkiemu dziecku lufę do szyi i wystrzelił. Dziecko padło trupem na miejscu.

Gdy ojciec wrócił do domu, dowiedział się od przerażonego chłopca o przebiegu wypadku. Zrozpaczony gajowy doniósł o tym policji, która pociągnęła go do odpowiedzialności za niezachowanie ostrożności z bronią nabitą”.

(„Republika”, sierpień 1930 r.)

***

Bankructwo bogatej wdowy

„Przed wojną, do liczby majętnych obywateli Pabianic zaliczana była 30-letnia wówczas Józefa Bogusławska, która po śmierci męża stanowiła tzw. dobrą partię, jako bardzo bogata wdowa. Bogusławska miała trzy domy, du­żą ilość klejnotów, powóz z końmi, zajmowała mieszkanie siedmiopokojowe i trzymała większą służbę. Jednak przed wybuchem wojny Bogusławska poczęła tracić majątek, dzięki nieszczęśliwym operacjom finansowym, do których namawiali ją aferzyści, udający kandydatów do jej ręki.

Już w 1916 r. prawie cały jej majątek przeszedł w ręce spekulantów. Spieniężywszy wszystko, co zostało z dawnej fortuny, Bogusławska wyjechała z Pabianic, by z dala od wielkomiejskich aferzystów żyć z uratowanego kapitaliku.

Z biegiem czasu kapitalik topniał i brak zarobków szybko pozostawił Bogusławską w krytycznej sytuacji. Przed miesiącem w Kłobucku pod Częstochową, gdzie wynajęła skromny pokój, zaczęła szukać zarobku. W ubiegłym tygodniu, zmorzona głodem, ściągnęła w sklepie bochenek chleba i próbowała uciec.

Bogusławską zatrzymano i oddano w ręce policji, która osadziła ją w więzieniu w Kłobucku. Wczoraj rano ukrytym w zanadrzu nożem wdowa podcięła sobie gardło, nie mogąc przeżyć swej hańby. W stanie bardzo ciężkim odwieziono ją do szpitala”.

(„Republika”, kwiecień 1931 r.)

***

Łapy precz od Polski!

„Dziś z inicjatywy Związku Legionistów Polskich odbędzie się w Pabianicach manifestacja skierowana przeciw zakusom niemieckim na całość Rzeczypospolitej Polskiej. O godzinie 9 minut 45 przed gmachem Szkoły Powszechnej im. Grzegorza Piramowicza odbędzie się zbiórka orkiestr i miejscowych organizacji ze sztandarami. Do pochodu włączeni zostaną też i obywatele niezrzeszeni. Pochód wyruszy w stronę placu gen. Dąbrowskiego, gdzie wygłoszone zostaną przemówienia oraz przyjęta będzie rezolucja”.

(„Echo”, lipiec 1931 r.)

***

Ale cyrk!

„Pod Pabianicami zatrzymał się obóz Cyganów z Karpat Wschodnich. Cyganie rozporządzają 10 wytresowanymi niedźwiedziami, które popisują się na wszystkich ulicach miasta, powodując ciągłe zbiegowiska. Wskutek tego policja zmuszona jest stale ingerować, aby ułatwić ruch pieszy i kołowy. Cyganie zatrzymają się w mieście na kilka dni, po czym udają się w dalszą drogę”.

(„Republika”, wrzesień 1931 r.)

(artykuł z cotygodniowej strony historycznej w papierowym Życiu Pabianic)