Przypominamy rozmowę z profesorem Janem Bernerem. Zmarł dziś rano. Miał 88 lat.

***

– Miałem być kolarzem – wspomina profesor doktor habilitowany medycyny Jan Berner. – W czasie wojny ojciec zamurował rower, dlatego Niemcy go nie zabrali. Na tym rowerze trenowałem po wojnie, ale wciąż marzyłem o motorze.

14-letniemu Jankowi ojciec obiecał, że spełni jego młodzieńcze sny, gdy syn zda do III klasy gimnazjum. W czerwcu 1947 r. Janek dosiadł pierwszy w życiu motor. Dwa miesiące później startował w zjeździe plakietowym Rajdu Tatrzańskiego. Pędził po górach i dolinach. Zjechał nawet z Baraniej Góry, Turbacza i Gubałówki.

– Przez 10 lat zdobyłem 52 medale, większość to złote – swoje trofea policzył profesor Berner.

Triumfy święcił na niemieckich maszynach: Zündapp, Triumph, NSU, Victoria i Avo Sport. Potem dosiadał czeskie Jawy. W latach 1947-1957 startował wyczynowo w rajdach, crossach i wyścigach ulicznych. U jego boku ścigali się przyjaciele: Wojtek Wendler, Wiesław Bończyk i Hipolit Ratajski. W pierwszej reprezentacji startowali wtedy: Wiesław Dorożyński, Wiesław Pawlicki, Stefan Górski, Kuba Festinger, Bronisław Drewniak oraz Ildefons Raczyński. Ten ostatni zginął na motorze.

– Jeździła z nami pabianiczanka Stefa Pawlicka – opowiada profesor. – Była świetna. Na jednym z wyścigów prowadziła i miała szansę zostać mistrzynią, ale z powodu wypadku przed metą nie ukończyła zawodów.

MOTOREM NA STUDIA

W 1952 r. motocykliści z Pabianic startowali w Ogólnopolskim Rajdzie w Gdyni. Wygrał szczuplutki chłopak z Włókniarza - Jan Berner. Pokonał najlepszych polskich motorowców. Od tamtych zawodów los mu sprzyjał. Janek zaczął przywozić medale. Już rok później zajmował pierwsze miejsca w krajowych rankingach.

Licencjonowany zawodnik ma stały numer. Berner miał przymocowaną do motoru blachę z napisem 347. Na zawody międzynarodowe dostał numer 37.

– Szczególnie pamiętam motocross w Poznaniu – wspomina. – Miałem szansę wygrać eliminacje do Mistrzostw Polski, ale musiałem uczyć się do egzaminów na studiach i zawaliłem kilka nocy. Byłem zbyt słaby kondycyjnie i zdobyłem tylko srebrny medal. Ale egzaminy zaliczyłem!

Ze sportem motorowym Jan Berner pożegnał się w 1957 r. Odchodził w blasku sławy i świetnych wyników.

– Zbiegło się kilka zdarzeń – tłumaczy. – Ożeniłem się, rozpocząłem specjalizację na chirurgii, a we Włókniarzu nie było już pieniędzy na sport motorowy. Miałem pomysł, by sprzedać 5 starych maszyn a za te pieniądze kupić dwa nowe motory wyścigowe. Na treningach mieliśmy jeździć własnymi maszynami. Zarząd klubu zdecydował się tylko na część mojego pomysłu. Sprzedał motory!

 

Z WNUKIEM NA HONDZIE

Na początku sportowej kariery mówił, że w 50. urodziny pojedzie w Rajdzie Tatrzańskim. Nie mógł dotrzymać słowa, bo rajd przestali organizować. Za to w sierpniu 1997 r. (dokładnie pół wieku po pierwszym rajdzie) Jan Berner wsiadł na Hondę i pognał z najstarszym wnukiem do Zakopanego. Podróż zajęła im niespełna 4 godziny.

– Jechałem bezpiecznie. Tylko na autostradzie krakowskiej rozpędziłem się do 160 km/h – przyznaje. – W naszej rodzinie wszyscy jeżdżą na motocyklach. Najpierw szkoliłem żonę, później córkę Marlenę i syna Andrzeja. W tej dyscyplinie radzą sobie też najstarsze wnuczęta - Berenika i Rafał, a próbują Maciek i Iga.

W tym roku profesor Berner znów dosiadł maszyny, która w 3 sekundy osiąga prędkość 100 km/h. Na poznańskim torze wziął udział w treningu wyczynowców. Hondę, na której teraz ściga się syn, rozpędził do 200 km/h.

– To nie było największe moje marzenie – wyznaje. – Zawsze chciałem, by w Pabianicach organizowano wyścigi uliczne. Do tej pory nic z tego nie wyszło. Ale gdyby tak się stało, na pewno bym jeszcze wystartował.

Profesor zwyczajny doktor habilitowany medycyny Jan Berner był dziekanem i rektorem Akademii Medycznej w Łodzi, a także kierownikiem Katedry Onkologii Kliniki Chirurgii Onkologicznej AM. W 1997 r. otrzymał tytuł Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Claude Bernard’a w Lyonie. Rok później został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Ma Odznakę Honorową Polskiego Związku Motorowego. W 1990 r. dostał tytuł Pabianiczanina Roku. Od Papieża Jana Pawła II przyjął medal Pro Ecclesia et Pontifica. Został odznaczony Krzyżem Związku “Wolność i Niezawisłość”. W tym roku odebrał medal i członkostwo Internacional Who’s Who of Professionals. Opublikował 200 prac naukowych z zakresu chirurgii i onkologii. Wyspecjalizował 40 chirurgów i wypromował 13 doktorów medycyny.