Po zajęciu Pabianic Niemcy szybko sprowadzili grupy operacyjne faszystowskiej policji. Rozkaz brzmiał: „likwidować osoby groźne dla Rzeszy”. Powołali też pomocnicze oddziały samoobrony. Do służby w nich zgłosili się pabianiccy Niemcy (piąta kolumna). Było ich 343. Jako przedwojenni sąsiedzi Polaków, znali tych „groźnych” – prawników, lekarzy, nauczycieli, fabrykantów, działaczy niepodległościowych. Wskazywali gestapowcom, gdzie wybitni Polacy mieszkają, albo mogą się ukrywać.

Urząd policji hitlerowskiej zainstalowano przy ul. Gdańskiej 6. Policja kryminalna (Kripo) miała siedzibę także przy Gdańskiej 6 (na pierwszym piętrze).

10 października hitlerowcy ogłosili, że pabianiczanie mają się pozbyć odbiorników radiowych i aparatów fotograficznych. Nie dotyczyło to pabianickich Niemców. Zabroniono słuchać informacji nadawanych głównie z Londynu. Jedną z pierwszych osób, która przyniosła swoje radio na komisariat policji, była Augusta Krusche – żona fabrykanta. Niemiecki oficer nie chciał przyjąć od niej radia, gdy usłyszał, że nazywa się Krusche. Ale dumna Augusta się uparła. Odtąd za samo już posiadanie radia groziła kara śmierci.

Niemcy chcieli mieć w Pabianicach jak najwięcej zaufanych – donosicieli i informatorów. Rozpoczęli rejestrowanie ludności niemieckiej i tych mieszkańców, którzy przyznawali się do niemieckiego pochodzenia. Tworzyli spis takich osób - Deutsche Volksliste.

1 listopada 1939 r. hitlerowcy rozstrzelali proboszcza parafii Najświętszej Marii Panny w Pabianicach - księdza Jana Wagnera. Mordu dokonali daleko stąd - w bydgoskim więzieniu.

Niemcy triumfowali. 5 października 1939 r. urządzili w Pabianicach potężny hitlerowski pochód pod hasłem: „Dzień wyzwolenia Volksdeutschów spod przemocy polskiej”. Domy Niemców były udekorowane swastykami. Ulicami miasta maszerowały formacje SS ze sztandarami. Wzdłuż chodnika ulicy Zamkowej kroczyła faszystowska młodzież z Hitlerjugend. Jej zadaniem było przymuszanie Polaków, by zdejmowali czapki przed defilującymi esesmanami.

Kto nie chciał zdjąć czapki, tego nastoletni faszyści uderzali pięścią w twarz i kopali. „Ukłony” wymuszali w ten sposób, że z głów Polaków zrzucali czapki na bruk ulicy Zamkowej. Podnosząc swe czapki, Polacy „kłaniali się”, czemu towarzyszyły okrzyki radości młodocianych faszystów.

Od listopada z polskich sklepów Niemcy zrywali szyldy i napisy. Zmieniali nazwy ulic i placów. Kino Oświatowe przy ulicy Gdańskiej 4 nosiło odtąd nazwę Capitol-Lichtspiel.

Rozpoczęło się przymusowe zamykanie polskich księgarń, drukarni, instytucji oświatowych i kulturalnych. Co cenniejsze zbiory (w tym muzealne) przeniesiono z ul. Kościuszki 14 do budynku przy rogu ulic św. Jana i Zamkowej. Wyposażenie niszczono.

28 listopada biskup Kazimierz Tomczak musiał przekazać proboszczom zarządzenie tajnej policji hitlerowskiej o „odprawianiu nabożeństw tylko w dni świąteczne i niedziele”. Drzwi kościołów miały być zamknięte od poniedziałku do soboty.
Na drzwiach kościoła Najświętszej Marii Panny i przy wejściu do Parku Słowackiego pojawiły się napisy: „Polakom wstęp wzbroniony". Hitlerowcy grabili majątki kościołów.

Polakom zabronili też wchodzić do restauracji i kawiarni. Na drzwiach tych lokali zawisły tablice „Nur für Deutsche” (Tylko dla Niemców).
---------------
(na podstawie pracy Alicji Dopart - Pabianice w dniach II wojny światowej i w czasie okupacji hitlerowskiej 1939–1945)

obszerny artykuł o okupacji hitlerowskiej w Pabianicach ukaże się w najbliższym papierowym Życiu Pabianic