W miejscowości Lublinek pod Pabianicami znaleziono w rzece zwłoki 20-letniej kobiety nieprzeciętnej urody, o blond włosach. Była to niejaka Borkowska, niewiadomego miejsca zamieszkania. Samobójczyni napełniła beret piaskiem, który przywiązała sobie do szyi pończochami, po czym stoczyła do wody. Na miejsce samobójstwa przybyły władze policyjne, sądowe oraz lekarz miejski, który stwierdził śmierć pięknej kobiety. Zwłoki odstawiono na posterunek policyjny do Ksawerowa.

Z kolei stała mieszkanka Pabianic Irena Rutkowska, lat 19, zamieszkała przy ul. Gdańskiej 6, w celach samobójczych napiła się jodyny. Desperatkę odwieziono do szpitala miejskiego, gdzie niezwłocznie zastosowano odtrutkę i przywrócono do życia.

czerwiec 1936 r., „Echo”

***

Adolf w opałach

Na terenie Pabianic grasują sprytni oszuści, podający się za lekarzy chorób sposobem wodoleczniczym. Po zapłaceniu im przez naiwnego pacjenta dość wysokiego honorarium, oszuści ci wręczali choremu flaszkę z lekarstwem, w której - jak się później okazało - była zwykła czarna kawa. Jeden z „lekarzy” podczas wizyty nieopatrznie podał swoje prawdziwe nazwisko - Lange. Po nitce do kłębka, policja odnalazła tego oszusta, którym okazał się mieszkaniec Łodzi, niejaki Adolf Lange, zamieszkały przy ul. Lokatorskiej 16.

grudzień 1936 r., „Echo”

***

Z takim tatą nie dało się żyć

Zastrzelił się młody człowiek. Jak się okazało powodem samobójstwa syna przemysłowca J. Żarskiego były naprężone stosunki pomiędzy denatem i jego ojcem, który nie chciał uznać żony syna, byłej buchalterki firmy. Młodym małżonkom, którzy ślub wzięli w tajemnicy i wbrew woli ojca w Łodzi, urodziło się dziecko. Gdy rodzice młodej matki pragnęli odwiedzić córkę, zięcia i ujrzeć wnuka, Żarski - senior miał rzekomo zamknąć przed nimi drzwi swego pałacu przy ul. Sejmowej 4, gdzie w drodze łaski zamieszkiwali młodzi małżonkowie. Rozgoryczony ambitny syn przemysłowca, którego ciągła walka z ojcem przyprawiła o chorobę nerwową strzelił sobie w głowę z pistoletu hiszpańskiego, ponosząc śmierć na miejscu. Żona denata doznała wstrząsu nerwowego i usiłowała popełnić samobójstwo. Zabrano ją do szpitala na kurację. Tragedia ta wstrząsnęła opinią publiczną miasta, będąc przedmiotem licznych komentarzy.

kwiecień 1936 r., „Echo”

***

Będzie łódź podwodna

Zawiązał się komitet zbiórki pieniędzy na łódź podwodną dla polskiej marynarki wojennej. Na czele komitetu stanęli panowie: Kazimierz Staszewski - przewodniczący, inspektor szkolny, Leon Steik, Franciszek Grala i Feliks Jabłoński (skarbnik). Komitet uruchomił w komunalnej kasie oszczędności własne konto, na które złożono już przeszło 1000 zł. Dalsze ofiary należy składać w dalszym ciągu w kasie.

październik 1930 r., „Republika”

***

Szwagier szwagra siekierą

Wieś Gucin położona w odległości kilku kilometrów od Pabianic była terenem zabójstwa. Spore kawałki ziemi posiadali tam dwaj szwagrowie: Bronisław Witosik i Teodor Marciniak, którzy żyli ze sobą jak pies z kotem. Powodem ciągłych kłótni była miedza graniczna. Na miedzy tej leży kamień znacznej wielkości, który jest granicą między terenami szwagrów. Od roku prawie Marciniak posądzał szwagra, że w nocy przesuwa kamień w głąb jego pola, zyskując na terenie. Wczoraj miedzy szwagrami doszło do bójki, w trakcie której Witosik chwycił leżącą w pobliżu siekierę i dwoma uderzeniami w głowę zabił szwagra. Jęki konającego zwabiły sąsiadów, którzy powiadomili policję w Pabianicach. Witosik został osadzony w więzieniu.

marzec 1930 r., „Hasło Łódzkie”

***

Pustka w kasie kolejowej

Podczas jednej z ubiegłych nocy do kasy kolejowej w Dobroniu dobrali się złodzieje. Na szczęście w kasie znajdowała się niewielka suma pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży biletów, która też stała się łupem złodziei. Powiadomiony o kradzieży komisariat policji w Pabianicach wydelegował na miejsce kilku funkcjonariuszy dla przeprowadzenia dochodzeń i odnalezienia śladów które doprowadziłyby do schwytania sprawców.

grudzień 1934 r., „Echo”

***

Hejnał po pabianicku

Z wieży kościoła św. Mateusza codziennie dobiega hejnał trębacki. Od czasu rozpoczęcia majowych nabożeństw odbywających się o godzinie 6.30 członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej przy parafii św. Mateusza grają na wieży kościoła pieśni maryjne.

maj 1938 r., „Orędownik”

***

Rąbną nas po drożdżach

Podatek od drożdży ma być podwyższony z 1 zł na 1,50 zł za 1 kg. Dzięki temu wpływy państwa sięgną 12 milionów zł, czyli więcej o 4 miliony zł niż w roku ubiegłym. Wzrosnąć też ma podatek od zapalniczek, kwasu octowego i olejów mineralnych.

1930 r., „Republika”

***

Bo nie ożenił się z Chają

28-letni Samuel Reiter - czeladnik rzeźnicki, odpowiadał wczoraj przed sądem za uwiedzenie nieletniej. Reiter pracował w Pabianicach u Hilela Fiszera. Przed kilku miesiącami pracodawca Fiszer złożył przeciwko Reiterowi skargę policyjną, że obcuje z jego ledwie 14-letnią córką - Chają. Oskarżony został skazany na rok więzienia.

Sąd podkreślił, iż zastosował łagodny wymiar kary z uwagi na to, że o stosunku swego pracownika z nieletnią córką wiedzieli dobrze jej rodzice - Fiszerowie. Nie sprzeciwili się temu jednak, sądząc, że Samuel Reiter - jak przyrzekał - ożeni się z dziewczyną, gdy Chaja podrośnie. Dopiero gdy Samuel poślubił inną, zawiedzeni rodzice złożyli przeciwko niemu skargę do władz.

styczeń 1938 r., „Republika”

***

Parada ofiar złodziei

Anieli Szych, zamieszkałej w Pabianicach przy ulicy Narutowicza 29, niewykryci sprawcy, skradli kilka kur oraz garnek kamienny z przechowywanym w nim mięsem.

W porze nocnej do kurnika Bronisławy Dorożyńskiej przy ulicy Kamiennej 9 włamali sie złodzieje, skąd skradli 5 sztuk drobiu, wartości 20 zł.

Antoni Błaszczyk (ul. Dębowa 15) poskarżył się policji, że nieznany osobnik

skradł mu buty wartości 20 zł.

Augusta Michałowskiego, zamieszkałego przy ul. Fabrycznej 8, okradziono z gotówki podczas jego nieobecności w mieszkaniu. Nieznani sprawcy dobrali się do mieszkania za pomocą podrobionych kluczy i skradli 60 zł.

Wojtowicz Mariannie nieznani sprawcy podczas targu skradli 20 metrów towaru. Stanisławowi Brzezińskiemu, zamieszkałemu przy pl. Dąbrowskiego 4, skradziono 60 zł w gotówce. O kradzież tę posądza swego szwagra.

 Janowi Kociszewskiemu z ul. Leśnej 65 nieznani sprawcy skradli sprzed sklepu przy ul. Tuszyńskiej 32 rower wartości 100 zł.

Genowefa Pawłowska zameldowała władzom, że z mieszkania skradziono jej 2 sztuki towaru wartości 26 zł, które przeznaczone były na wyprawę ślubną.

lata 1930-1936, „Echo”