Na karę 15 lat pozbawienia wolności Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał 42-letniego Naeema A., obywatela Pakistanu. Prokurator domagał się dożywocia. Obrońca wnioskował o uniewinnienie, twierdził, że nie ma mocnych dowodów winy oskarżonego. Proces był poszlakowy.
Prokurator uważał, że kara jest zbyt łagodna.
 

Pakistańczyk został zatrzymany 18 czerwca 2009 r. – nazajutrz po tym, gdy w lesie pod Pabianicami znaleziono ciało Agnieszki A. (32 lata), jego żony. Leżało twarzą do ziemi, w rowie melioracyjnym - niespełna sto metrów od drogi krajowej nr 14. Było nadpalone, w stanie rozkładu. O zamordowanie Agnieszki A. prokuratura oskarżyła Naeema A. Dowodziła, że mąż zadał jej dwa ciosy nożem w brzuch. Prawdopodobnie była jeszcze przytomna i mogła przejść kilka kroków. Naeem A. wsadził ją do auta i wywiózł za miasto. Kobieta wykrwawiła się. Mąż porzucił jej ciało przy drodze.
 

W śledztwie Naeem A. nie przyznał się do winy. Początkowo upierał się, że 7 czerwca nawet nie był w mieszkaniu. Potem opowiadał, że Agnieszkę zamordował znajomy, a jemu tylko opowiedział o szczegółach zabójstwa. Jakie wyjaśnienia Pakistańczyk złożył przed sądem - nie wiadomo, bo proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Policyjne i prokuratorskie śledztwo ujawniło szokujące fakty. Dumny Pakistańczyk nie mógł ścierpieć, że kobieta uciekła od niego i zażądała alimentów. W religii islamskiej tylko mężczyzna może się rozwieść, a Naeem i Agnieszka mieli ślub islamski.
Prokuratura poprosiła o opinię biegłego z Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Ocenił on, że śmierć zadana Agnieszce A. ma cechy "zabójstwa honorowego". W Pendżabie, skąd pochodzi oskarżony, ucieczka kobiety z dziećmi jest czynem, który mężczyznę okrywa hańbą. Dlatego powinna być ukarana. "Zabójstwo honorowe" nie jest tam przestępstwem, ale akceptowanym społeczne aktem słusznie wymierzonej kary. Jest jak zabójstwo w obronie własnej, w celu odzyskania honoru.


Naeem A. z zawodu jest mechanikiem samochodowym. W Polsce handlował tekstyliami. Z Agnieszką był w wieloletnim związku, mieli czworo dzieci. Najstarszy syn ma dziś 9 lat, najmłodsza córeczka - 4 lata.
Polka z dziećmi najpierw zamieszkała w Pakistanie. Ale nie było jej tam dobrze. Mąż źle ją traktował. Agnieszka uciekła od męża, schroniła się w polskiej ambasadzie w stolicy Pakistanu - Islamabadzie. Naszych dyplomatów poprosiła o pomoc w powrocie do ojczyzny.
Gdy wróciła do Polski, zamieszkała w wieżowcu w Łodzi. Mieszkanie wynajął były mąż - jej i dzieciom. Pakistańczyk miał ograniczone prawa rodzicielskie.