Spuszczanie wody ze stawu na Lewitynie okazało się sporą ingerencją w funkcjonowanie przyrody. Wczoraj pisaliśmy o umierających małżach na brzegu. A już dziś po godzinie 13.00 do redakcji zadzwonił czytelnik, który obawia się o życie żab.

- W kałużach przy pomoście znajdują się tysiące kijanek, jeśli nikt nie pomoże tym stworzeniom, to nie przeżyją - mówi pan Robert. - Oznacza to, że nie będzie żab, a przecież tutejsze okolice słyną z dużej ilości tych płazów.

Problem zgłosiliśmy dyrektorowi MOSiR-u, Piotrowi Adamskiemu.

Dyrektor obiecał, że jeszcze dziś zajmie się stworzeniami. Pracownicy MOSiR-u przeniosą kijanki i wypuszczą do Dobrzynki.