W niedzielę około godziny 17.00 w miejscowości Hermanów spadł samolot typu awionetka.

- Pilot nie odniósł żadnych obrażeń, jednak policja skierowała go na badanie krwi do szpitala w Pabianicach - informuje właściciel sąsiedniej działki.

Na miejscu zjawił się też właściciel samolotu.

- To był błąd w sztuce. Na szczęście, nic się nie stało - mówił  do dziennikarzy.

Z relacji bezpośrednich świadków wynika, że samolot podchodził do lądowania od strony Bychlewa, jednak lądowisko okazało się za krótkie.

- To kolejny wypadek samolotu w tym rejonie. Tym razem odległość od budynków mieszkalnych wynosiła 200 metrów - denerwuje się właściciel sąsiedniej działki.

Od jakiegoś czasu mieszkańcy tej okolicy skarżą się na ryk silników samolotów przelatujących nad ich domostwami. Z obawy o swoje bezpieczeństwo mieszkańcy zebrali podpisy przeciwko utworzonemu kilka lat temu lądowisku dla szybowców i ultralekkich samolotów.

- Czy musi stać się jakaś tragedia, by ktoś się tym zaczął interesować? - pyta jeden z nich.

- To skandal, że pozwala się latać samolotom bezpośrednio nad domami – komentuje sąsiad.

Na miejsce wezwana została Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

 

Dziękujemy Internautom za pomoc w zebraniu informacji.

Komunikat z policji:

"Ze wstępnych ustaleń wynika, że 63-letni pilot wraz z pasażerką tuż po godzinie 16.00 ultralekkim samolotem wystartowali z Bychlewa z pasa łąki przystosowanej do startów i lądowań dla tego typu maszyn lotniczych. Po dwudziestominutowym locie nad hermanowskimi polami pilot zdecydował wylądować. Samolot podczas hamowania nie zatrzymał się przed końcem pasa startowego, przejechał drogę asfaltową i zatrzymał się dopiero na nierównym polu. W trakcie zawracania w kierunku pasa, prawdopodobnie na nierównościach i grząskich kretowiskach, maszyna przechyliła się do przodu i śmigłem uderzyła w ziemię. Na szczęście, pilotowi jak i jego 31-letniej pasażerce nic się nie stało. Na miejsce natychmiast zostali skierowani policjanci, którzy między innymi zbadali stan trzeźwości uczestników zdarzenia. Byli trzeźwi. Czynności na miejscu tego niecodziennego zdarzenia prowadzili również przedstawiciele Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych, którzy nie stwierdzili naruszenia przepisów ,,lotniczych”."