25 stycznia na jednej z pabianickich ulic została potrącona 6-miesięczna sunia. Nie dopilnował jej właściciel. Zwierzę wbiegło wprost pod rozpędzone auto. Jakby tego było mało, jadący za nim inny kierowca przejechał po leżącym psie. Zareagował dopiero kolejny. Zawiózł cierpiącą suczkę do lecznicy i zapłacił za udzielenie pierwszej pomocy. Miała otwarte złamanie, więc zszyto ranę. Opiekę nad nią przejęli wolontariusze.

- Właścicielka zadecydowała, że sunia ma umrzeć, bo ona nie ma pieniędzy na leczenie. Tak po prostu. Zabraliśmy sunię do zaufanej lecznicy Auxilium. I tu dopiero dowiedzieliśmy się, jaka jest skala obrażeń- czytamy na stronie Ratujemy Zwierzaki.

Mika, bo tak nazywa się teraz sunia, miała otwarte złamanie z przemieszczeniem i popękaną miednicę. Przeszła już jedną, podwójną operację, podczas której ortopedzi poskładali jej łapki. Niewykluczone, że czeka ją kolejny zabieg. By dojść do sprawności fizycznej potrzebna będzie rehabilitacja.

Utworzono dla suni specjalna zrzutkę, dzięki której zostaną pokryte koszty leczenia. Do zebrania jest 6000 zł. Stronę, gdzie możecie pomóc znajdziecie tutaj. Na tę kwotę składa się koszt operacji, leków, pobyt w lecznicy oraz zakup specjalnej klatki. Lekarze muszą ograniczyć jej ruch, aby kości mogły prawidłowo się zrastać.

Sunia całkiem nieźle znosi sytuację. Jest (jak przystało na szczeniaka) bardzo ruchliwa, pomimo uszkodzonej miednicy. Na przedniej łapce, gdzie było otwarte złamanie, ma założony lekki opatrunek, ponieważ jest konieczność zmieniania go 2 razy dziennie ze względu na ranę. Tylna kończyna jest usztywniona zupełnie. Psinka znalazła dom tymczasowy, ale za kilka tygodni będzie potrzebowała go na stałe.