Informację o mężczyźnie stojącym na dachu budynku wielorodzinnego przy ul. Skłodowskiej straż pożarna dostała o godz. 4.10 w sobotę.

–  Ponieważ zachodziło podejrzenie popełnienia próby samobójczej, dwa zastępy gaśnicze pojechały tam niealarmowo, by nie prowokować mężczyzny do skoku – mówi st. kpt. Michał Kuśmirowski z PSP Pabianice.

Na miejscu była już policja. Jej funkcjonariusz z balkonu na 3. piętrze bloku rozmawiał z desperatem, 30-letnim Jakubem W. Gdyby mężczyzna zdecydował się skoczyć z dachu, prawdopodobnie by zginął. Powód?

–  Ze względu na kształt i konstrukcję budynku, nie mieliśmy możliwości rozłożenia skokochronu – dodaje strażak.

Strażacy rozłożyli drabinę mechaniczną i wwieźli nią w koszu policjantkę. Ta po rozmowie z niedoszłym samobójcą odwiodła go od skoku. Zszedł samodzielnie i nie wymagał pomocy ratowników medycznych. Został przewieziony na obserwację do Pabianickiego Centrum Psychiatrycznego.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną jego desperackiego kroku był zawód miłosny.