ad

Stwarzający najwięcej problemów mieszańcom ul. Zielonej sklep został zlikwidowany. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Walka z dopalaczami, jaką prowadziły służby i miasto, doprowadziły do zamknięcia wielu takich punktów sprzedaży tych substancji. Niestety, problem z zażywaniem dopalaczy pozostał.

- Ciesząc się z wygranej bitwy z handlarzami śmiercią mamy pełną świadomość, że nie uda nam się zwalczyć całego zła, jakim jest np. handel tymi środkami poprzez pocztę czy internet – przyznają strażnicy miejscy.

W ostatnim miesiącu na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiło około 20 osób zatrutych dopalaczami.

- To zwykle osoby bardzo pobudzone, agresywne, zagrażające często personelowi – wyjaśnia Adam Marczak, kierownik działu marketingu i administracji PCM. - Problem zatruć tymi substancjami nadal istnieje. Zaobserwowano – na podstawie późniejszych wywiadów z takimi pacjentami, że zażywane przez nich substancje zostały zakupione przez internet. Mają one wyjątkowo silny wpływ na ośrodkowy układ nerwowy.

Osoby z objawami zatrucia dopalaczami trafiają na SOR. Zwykle taki pacjent trafia później na psychiatrię. Jeśli jego życie jest zagrożone, jest transportowany na Oddział Toksykologiczny do Łodzi.

- Nie zdarzyło się jeszcze, żeby taka osoba [po zatruciu dopalaczami – przyp. red.] w naszym szpitalu zmarła – zapewnia Marczak.

Walkę z dopalaczami podejmował także ksiądz Michał Misiak. Razem z wiernymi modlił się przed punktami sprzedaży tych środków: