Za godzinę przyjemności życzą sobie od 100 do 160 zł. Mają od 22 do 46 lat i mieszkają w Pabianicach. To nasze córki, sąsiadki… Dlaczego i z kim TO robią?
 
Jeszcze dekadę temu wyzywająco ubrane panie czyhały na kierowców jadących ulicami Kilińskiego i Jutrzkowicką. Przechadzały się wzdłuż płotu klubu sportowego Włókniarz. Swoje usługi oferowały też (i wciąż oferują) przy trasie między Pabianicami a Dobroniem. 
Pabianickie prostytutki zarabiały od 100 do 300 zł dziennie. Średnia stawka wynosiła 30–80 zł za usługę. Na brak klientów nie narzekały. Każdego dnia obsługiwały 4–5 mężczyzn, zwykle w samochodach na parkingu przed cmentarzem, przy zakładzie pogrzebowym. Kiedy pobudowano kwiaciarnię, zniknęły. 
Z erotycznej mapy Pabianic zniknęły też duże agencje towarzyskie - przy ulicach Rzgowskiej, Hermanowskiej i Piotra Skargi. Teraz dziewczyny przyjmują w cichych garsonierach. Do niektórych da się dotrzeć jedynie z polecenia. Trzeba mieć zaproszenie lub znać hasło. O innych można się dowiedzieć pocztą pantoflową. Ale najwięcej prostytutek reklamuje się teraz w internecie. 
 
120 zł za godzinę - na tyle (średnio) pabianiczanki cenią spędzenie z nimi 60 upojnych minut. Płatne z góry. W cenniku jest seks klasyczny i francuski. Za specjalne życzenia, np. seks analny, trzeba dopłacić. Zwykle około 200 zł.
 
o płatnym seksie nad Dobrzynką przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic