Około godziny 21.20 dwaj młodzi ludzie siedzący na ławeczce przy parku linowym dostrzegli człowieka igrającego ze swym życiem. Mężczyzna ten (około 60 lat) próbował przedostać się na drugi brzeg stawu... piechotą. Na nogach miał sandały. Był ubrany w spodnie i koszulę. Po kilkudziesięciu krokach w wodzie zniknął pod powierzchnią stawu. Chwilę później ciało wynurzyło się i dryfowało. Młodzi ludzie zatelefonowali po pomoc - pod numer alarmowy 112.

Na Lewityn przyjechały cztery wozy strażackie, karetka pogotowia i patrol Straży Miejskiej. Dwaj strażacy zdjęci kombinezony i popłynęli ku "topielcowi". Mężczyzna żył. Strażacy przyholowali go do brzegu, gdzie dostał się pod opiekę ratowników medycznych.

 Według wstępnych informacji, jest pijany. Teraz siedzi w karetce pogotowia i przechodzi badania. Tłumaczy, że... chciał przejść na tamten brzeg...