Lis podchodził dość blisko zabudowań. Pracownicy szpitala powiadomili Straż Miejską, a strażnicy – koło łowieckie i nadleśnictwo. Pomocy nie dostali. Sami starali się wytropić liska.
- Patrole krążyły po okolicy w poszukiwaniu lisa. Obawialiśmy się, że może być wściekły – mówi Andrzej Wojkowski, komendant Straży Miejskiej.
W niedzielę wczesnym rankiem został znaleziony w psiej budzie przy ulicy Krakowskiej. Spał zwinięty. Strażnicy zarzucili sieć na budkę i przenieśli lisa do klatki. Niedzielę przespał na komendzie Straży Miejskiej przy Narutowicza.
W poniedziałek został zawieziony do lecznicy przy Karniszewickiej.
– Zwierzę jest leciwe i chore. Normalnie lis nie dałby się złapać – tłumaczy weterynarz Henryk Kopeć. – A ten jest na wpół żywy.
Doktor podejrzewa, że zwierzę jest zarażone świerzbem - wyszła mu sierść. Wkrótce pojedzie na badania do Łodzi.