Około godz. 18.00 doszło do wypadku na ul. Partyzanckiej, niedaleko Reymonta. Na łuku drogi 28-letni motocyklista, Ryszard R. jadący do Ksawerowa pojechał prosto. Kołem zaczął trzeć o krawężnik, spadł z motoru i zatrzymał się na małym drzewie, które miała sporo odrostów. Gdy leciał w powietrzu, spadł mu kask.

- To małe drzewo uratowało mu życie - mówi policjant z drogówki. - Motocykl zatrzymał się na trawniku między jezdnią a chodnikiem, ale tylko dlatego, że manetka wbiła się w ziemię. Kilka metrów dalej leżał motocyklista.

Policjanci wezwali pogotowie. Poszkodowany został unieruchomiony.

- Był przytomny, udzielał informacji, próbował nawet wstać - mówi policjant. - Pogotowie zabrało go do szpitala. Nie mógł dmuchać, dlatego będzie miał badaną krew na obecność alkoholu.

Ruchem na Partyzanckiej kierowali policjanci.

- Świadkowie mówili, że jechał bardzo szybko i brawurowo wyprzedzał wszystkie pojazdy na kolejnych skrzyżowaniach - dodaje. - Przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Na szczęście, nikt inny nie ucierpiał.