ad

Fundacja odwiedziła schronisko w Pabianicach, by osobiście poznać psa, którego podejrzewa się o to, że zjadł swoją właścicielkę, 53-letnią Ewę K. Na swoim facebooku opisali relację z tej wizyty.

Oto fragment: „Psiak był zamknięty w mieszkaniu ze zmarłą właścicielką wstępnie od około stycznia. Niestety nie ma wątpliwości, iż pies żywił się zwłokami. Na miejscu zastano mieszkanie w opłakanym stanie, właścicielka nadużywała dość mocno alkoholu. Psiak został odłapany i przewieziony na chwytakach do schroniska. Amstaff po kilku miesiącach zamknięcia w dramatycznych warunkach, w otoczeniu mundurowych z chwytakami w rękach przejawiał agresję w obronie własnej. Nadmieńmy, że pies jest GŁUCHY, co utrudnia z nim kontakt, może mieć też problemy ze wzrokiem, ale na diagnozę przyjdzie jeszcze czas.
Pojechałyśmy osobiście do schroniska w Pabianicach, poznać rzekomo bestię pożerającą ludzi. Na miejscu zastałyśmy przerażonego psa, bojącego się własnego cienia. Początkowo lekko powarkujący psiak okazał się delikatnym Białaskiem, zagubionym w całej sytuacji. Na zdjęciach widać, jak psiak je z ręki, choć chwilę potrwało, nim podszedł do krat.”

Fundacja postanowiła złożyć pismo do prokuratury o możliwość wydania psa pod jej opiekę.