Kradli gównie elektronarzędzia i inne przedmioty, które łatwo dawało się spieniężyć.

– Bywało, że po zerwaniu skobla lub kłódki niczego nie kradli, bo nie znaleźli niczego wartościowego - mówi aspirant Joanna Szczęsna z policji. - Nie wszyscy poszkodowali zgłaszali nam włamanie.

Kilka miesięcy zajęło policji ustalenie sprawców włamań i zebranie materiału dowodowego. Podczas przesłuchań chłopcy usłyszeli zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu 18 włamań do komórek.

– Kilka miesięcy temu zamieszani byli we włamania do mieszkań i sprawa trafiła do sądu rodzinnego. To niczego ich nie nauczyło – mówi policjantka.

Rodzice umieścili ich w innych szkołach, ale rozdzielenie nic nie dało. Policjanci sprawdzili listy obecności w dziennikach. Okazało się, że chłopcy wagarowali w tym samym czasie.

O losie nastolatków zdecyduje teraz sąd rodzinny.