I całe szczęście, bo właścicielka torebki schowała w niej niezłą sumkę - 7.700 złotych.
– Żeby z taką kwotą pieniędzy przychodzić na cmentarz – dziwi się Halina Bakus, dyrektor Miejskiego Zakładu Pogrzebowego. – Na szczęście złodziej nie zajrzał do torebki. Wystarczyła mu portmonetka.
Niepozorną, małą torebkę znalazł w damskiej toalecie na cmentarzu jeden z pracowników MZP. Sprawdzał pomieszczenia przed zamknięciem cmentarnej bramy. Torebkę zaniósł do biura.
– W środku były dokumenty, portfel i inne drobiazgi – opowiada Bakusowa. – Powiadomiliśmy właścicielkę o znalezisku. Mieliśmy jej dane, bo wśród dokumentów był dowód osobisty.
Kobieta szybko zjawiła się w biurze przy ul. Kilińskiego. Obejrzała torebkę i stwierdziła, że zniknęło parę złotych z portfela. Z drżeniem rąk odsunęła ekspres na bocznej kieszonce.
Był tam plik banknotów, ponad siedem tysięcy złotych.
– Głośno zdziwiłam się, że nosi przy sobie taką kwotę – mówi Halina Bakus. – Tłumaczyła, że dostała ratę za sprzedane mieszkanie, schowała do torby i poszła na cmentarz.