Skoki przez płonące obręcze, niebezpieczna jazda z kaskaderem na masce czy jazda na dwóch kołach - to tylko część atrakcji, jakie przygotowali kaskaderzy.

- Niestety, po deszczu była mokra nawierzchnia i nie wszystkie ewolucje mogliśmy pokazać - mówi Krzysztof Madaliński z Choppermagazin, który poprowadził 1,5-godzinne widowisko.

Nie lada atrakcją była jazda w kuli, gdy dwóch motocyklistów przy dużej prędkości precyzyjnie mijało się niemal o włos.

- Zazwyczaj przychodzi więcej ludzi, żeby podziwiać kaskaderów z Pragi - mówi Madaliński. - Ale dziś było zimno i wilgotno, więc na widowni mogło być ponad 350 osób.

Na przejażdżkę z kaskaderem zostały zaproszone panie z publiczności, zgłosiło się 7, ale tylko 4 mogły zakosztować tej przyjemności. Na dwóch kółkach przejechały się cztery panie, w tym dwie dosłownie, bo auto przy drugim przejeździe straciło równowagę i przewróciło się na bok. Z pomocą pospieszyli pozostali kaskaderzy i postawili auto na koła.

Groźnie wyglądał przejazd przez płonącą zaporę i skok ze stołka, w który wjechał samochód.

Mimo zimna, nikt z widowni nie uciekł. Rodzice z małymi dziećmi oglądali niebezpieczne i wymagające wielu umiejętności kaskaderskich półtoragodzinne widowisko grupy Tonda Paroubek & Friends. Mają oni na swoim koncie wiele rekordów Guinessa i wyczynów sportowych. Pokaz oparty był na tradycyjnych amerykańskich autorodeo. Na koniec potężny dragster rozjechał dwa wraki, a dokładniej – zmiażdżył je.