Strażacy zgłoszenie o pożarze odebrali o godz. 1.50 w czwartek (17 października). Pożar wybuchł w domu jednorodzinnym przy ul. Lutomierskiej. Gdy wozy strażackie przyjechały na miejsce, z okien domu wydobywały się kłęby dymu. Właściciel stał na zewnątrz budynku. Kontakt z nim był jednak utrudniony, najprawdopodobniej z powodu zatrucia dymem. Wezwano karetkę pogotowia. Po udzieleniu mężczyźnie pomocy lekarz stwierdził, że nie wymaga on przewiezienia do szpitala.

Strażacy zaczęli gasić pożar. Przeszukali też dom z kamerą termowizyjną. W środku nikogo nie znaleźli. Oddymili i przewietrzyli pomieszczenia. Przystąpili również do prac rozbiórkowych w poszukiwaniu zarzewi ognia.

Spaleniu uległ grzejnik, okno, telewizor. Opalone zostały szafki i stół. Straty oszacowano na 20.000 zł. Wartość uratowanego mienia to 300.000 zł.

- Przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej – mówi Szymon Giza ze straży pożarnej.

Akcja trwała prawie dwie godziny. Wzięło w niej udział 12 strażaków.