W ostatniej drodze 46-letniemu Andrzejowi, znanemu jako „Dziki”, towarzyszyli harcerze, żeglarze, znajomi i przyjaciele oraz rodzina. Na pogrzebie były też władze samorządowe. 

Przemawiał harcmistrz Krzysztof Budziński, z-ca naczelnika ZHP.

- Dziękujemy ci za to, że tak pięknie żyłeś. Mimo choroby wygrywałeś regaty. Inni uczestnicy nie wiedzieli, że Ty nie mogłeś się tak przygotowywać jak oni. Dla swoich wychowanków jesteś i będziesz wzorem do naśladowania - mówił. 

Żeglarze zaśpiewali dla „Dzikiego” piosenkę "Fiddler's Green". 

- Zgodnie z tymi słowami, wszyscy się kiedyś tam spotkamy. "Fiddler's Green" oznacza taki raj żeglarzy, ostatni port - tłumaczą pabianiccy żeglarze. - My zapamiętamy „Dzikiego” jako osobę zawsze uśmiechniętą, lubianą i lubiącą ludzi. 

- Był niesamowitym fachowcem, najlepszy we wszystkim co robił. Zawsze pomocny. Można było do niego zadzwonić nawet w nocy, zawsze odbierał telefon. A jak go potrzebowałeś, to od razu się pojawiał - mówi Marcin Mieszkalski, przyjaciel.

Andrzej Nowicki spoczął na cmentarzu katolickim. Na grobie położono ogromną ilość wieńców, wiązanek i kwiatów. Mszę pożegnalną odprawiło trzech księży, znajomych „Dzikiego”.