List do redakcji:

Bardzo często chodzę wzdłuż ul. Łaskiej przy parku Wolności, dzięki temu udało mi się zaobserwować, jak "dzika" przyroda odbiera to, co człowiek sobie przywłaszczył. Mam na myśli krzewy rosnące wzdłuż chodnika, niemal na 1/4 długości parku. Na zdjęciach, jakie załączyłem, widać, że w pewnych miejscach wrastają one do połowy chodnika, a ludzie wydeptali już ścieżkę na trawniku. Oczywiście co jakiś czas trawnik jest strzyżony niemal pod linijkę, ale nikt odpowiedzialny za zieleń w naszym mieście nie zauważył, a może nie pomyślał, że należy przyciąć również krzewy rosnące po drugiej stronie chodnika. W zeszłym roku od wiosny do zimy przechodziłem tamtędy dwa razy dziennie i miałem możliwość zobaczyć, jak z czasem jest coraz mniej miejsca do chodzenia.

Mam wrażenie, że osobami odpowiedzialnymi za różne sprawy w naszym mieście rządzi PRL-owska mentalność, a w żyłach płynie dziechta. Zbudowaliśmy dom? Zbudowaliśmy! A to, że wszystkie ściany są w nim krzywe, jest nieistotne, bo przecież miało być zrobione i jest, a nikt nie mówił, że trzeba to zrobić ładnie. Brak zmysłu estetyki i piękna. Zresztą chyba u większości pabianiczan też, skoro wygląd wielu miejsc im nie przeszkadza, chodź są tak zaniedbane, że aż bolą oczy.

W.G.