oczywiście zdaję sobie sprawę, że służby porządkowe miasta mają tak mały budżet, że nie są w stanie zatrudnić odpowiedniej liczby osób oraz wystarczającego sprzętu; miasto nie jest w stanie nawet zakpić koszy ulicznych! akcje - jak ta opisana - to jawne wykorzystywanie dzieciaków; wstyd! ohyda!

Najprościej zagonić dzieci do sprzątania syfu, pełnego bakterii - co na to SANEPID? Czy dzieciaki nie są narażone na infekcje?

Najprościej zagonić dzieci do sprzątania syfu, pełnego bakterii - co na to SANEPID? Czy dzieciaki nie są narażone na infekcje?

Kiedyś- baardzo dawno temu pracowałam z kilkoma ludźmi w Zarządzie Dróg i Zieleni Miejskiej i sprzątaliśmy miasto- w ramach tzw.prac interwencyjnych.
Każde z nas miało swój rejon, o który dbało, który sprzątało.Ja akurat dbałam o Starówę i park Słowackiego.Już nigdy potem tak tam czysto nie było.Teraz przy krawężnikach leżą tony śmieci.W parku poniewierają się potłuczone butelki, puszki i Bóg wie co.
Ale teraz już nikogo się nie zatrudnia w ten sposób.Po co.Lepiej zapuszczać miasto, niż dać zarobić ludziom, którzy nie mają co do garnka włożyć...

do ,,20stycznia'' [ tylko że te służby porządkowe to 6 -słownie sześć osób na miasto ] a czemu tak mało - oszczędności panie , oszczędności
trzeba na szpital odkładać , a miasto niech zarasta

a może tak najpierw nauczyć nasze społeczeństwo porządku, a pracownicy do tego powołani wykażą się właściwą pracą; niektórzy z dozorców potrafią tak się promować, że odległość kilku metrową zamiatają 1,5 godz zresztą szkoda słów na głupotę i bezradność

chciałbym mieszkać w czystym mieście, w którym sprawnie działają służby porządkowe, a przy chodnikach i przystankach stoją kosze uliczne; nie uważam za słuszne wysługiwanie się młodzieżą szkolną; sam jako ojciec nie pozwoliłbym dziecku na udział w tego typu akcjach (co nie oznacza, że popieram bałaganiarstwo)