Pabianiczanka zaparkowała przy sklepie, pobrała bilet, który dla klientów jest obowiązkowy i daje im prawo do darmowej godziny parkowania, i poszła na zakupy.

- Wróciłam do auta po dziesięciu minutach – opowiada pani Agnieszka. - Schowałam zakupy, a gdy już miałam odjeżdżać, zobaczyłam kartkę za wycieraczką.

Okazało się, że to mandat wystawiony o godzinie 16.54 na kwotę 90 zł. Po siedmiu dniach urosła ona już do 160 zł.

Pani Agnieszka pobrała bilet o godz. 16.50.

- Dlatego zdziwiłam się mandatem – opowiada. - Wzięłam go i chciałam wyjaśnić sprawę z parkingowym, którego znam z widzenia, często robię w tym miejscu zakupy.

Mężczyzna zbliżył się do kobiety. Niestety, na próby wyjaśnienia sytuacji i prośby, żeby podszedł do auta i zobaczył, że bilet jest za szybką, nie zareagował. Ostatecznie odwrócił się i „rzucił” – „Żegnam!”.

- Wcześniej dodał, że wszystko mam napisane na mandacie – opowiada kobieta. - A on ma zdjęcia na dowód, że biletu za szybą nie ma. Nie podszedł, nie sprawdził, zdjęć nie chciał mi pokazać.

Na przykrą sytuację zareagowały inne klientki, które zapytały pani Agnieszki, czy mogą jej w czymś pomóc. W tym czasie mężczyzna schował się za sklepem.

- Byłam zszokowana zachowaniem tego pana – dodaje pabianiczanka. - On nie miał żadnego identyfikatora ani dokumentu, o który go poprosiłam. Ubrany był w rozciągnięty dres i zachowywał się skandalicznie.

Kobieta wyciągnęła telefon i chciała zrobić mężczyźnie zdjęcie.

- Wtedy podszedł do mnie, dzieliły nas może trzy centymetry – opowiada kobieta. - Splunął mi w twarz, uderzył łokciem w bok i odszedł, jak gdyby nigdy nic.

Kobieta zamknęła auto i ze świadkami zdarzenia udała się do delikatesów, żeby porozmawiać z kierowniczką sklepu.

- Gdy wchodziłyśmy do środka, parkingowy obrzucił nas jeszcze wulgarnymi obelgami – dodaje. - Nie wierzyłam w to, co się dzieje, zapytałam tylko, kim jest ten człowiek i czy tutaj zbierane są jakieś haracze. Niestety, kierowniczka nie wiedziała, jaka firma obsługuje parking i kim jest parkingowy. Podała mi tylko jego imię, zaznaczając, że nie jest go jednak pewna.

Po wyjściu ze sklepu pani Agnieszka znalazła za szybką kolejny mandat wystawiony o godz. 17.18. Znalazła na nim dane firmy, która obsługuje parking, wyszukała w internecie kontakt i zadzwoniła.

- Odebrała jakaś pani, która mi tylko przytakiwała – relacjonuje pani Agnieszka. - Kazała przesłać bilet, a mandaty oczywiście anulowała. Nie odniosła się zupełnie do zaistniałej sytuacji. Nie padło słowo „przepraszam”. Nie mogłam tego tak zostawić.

Kobieta pojechała na komendę policji, gdzie złożyła stosowne zeznanie.

- Tutaj już nie chodzi o te mandaty, tylko o zachowanie tego człowieka – dodaje. - Mam nadzieję, że on już nigdy nikogo tak nie potraktuje.

Poprosiliśmy o komentarz w sprawie kierownictwo sklepu.

- Niestety, nie mamy nic wspólnego z tą firmą – mówi kierowniczka zmiany. - Prywatny administrator terenu ją wynajął.

Z firmą TD System z Bielska-Białej niestety do dzisiaj nie udało nam się skontaktować. Na prośbę o kontakt z dyrekcją usłyszeliśmy, że numer został przekazany właścicielowi i mamy czekać.

Głos w sprawie zabrał natomiast parkingowy - pan Adrian.

- Szkoda, że ta pani była taka niemiła – wyjaśniał. - Nie splunąłem na nią, też mam na to świadków, to ona uderzyła mnie torbą. Powiedziałem jej tylko, żeby spier…, bo nie słuchała tego, co do niej mówię. Bilet musi być za szybą, a ja go w tym samochodzie nie widziałem. Nie mogę zaglądać do aut. A wystawiony już mandat anulować może tylko moja firma. Dlatego proszę o przesłanie informacji do nich. Niepotrzebne są mi żadne awantury. Biorąc pod uwagę, czego ja się od ludzi nasłucham, to i tak mam dużo cierpliwości. Nie moja wina, że mam taką pracę. Mogę tylko tę panią przeprosić, jak ją czymś uraziłem.