Natalia K. zginęła wraz z krewnymi, z którymi jechała na wakacje. Samochodem ciężarowym kierował 59-letni pabianiczanin.
Dochodzenie w sprawie tragicznego wypadku prowadzi bełchatowska prokuratura.
– Zleciliśmy szereg badań mechanoskopijnych przyczepy – usłyszeliśmy od prokuratora rejonowego w Bełchatowie. – A także ekspertyzy u specjalistów ruchu drogowego
Z zebranych już dokumentów wynika, że ciężarówka i przyczepa miały ważne przeglądy techniczne. Przyczepa przeszła badania techniczne 20 czerwca. 59-letni kierowca TIR-a , pracownik pabianickiej firmy przwewozowej, był trzeźwy.Jechał z dozwoloną prękością.
– Kierowcy nie zatrzymano prawa jazdy – mówi prokurator. – Nie ma dowodów, by w jakikolwiek sposób przyczynił się do wypadku.
Do tragedii doszło 11 lipca o godz. 13.55 na drodze między Bełchatowem a Kamieńskiem. Zerwał się zaczep potężnej przyczepy TIR-a. Przyczepa zjechała na przeciwny pas jezdni i uderzyła czołowo w jadący z przeciwka samochód osobowy marki Łada samara. W zmiażdżonym aucie zginęło pięć osób: 34-letnia kobieta, jej mąż (35 lat), ich dwoje dzieci (9 i 11 lat) oraz kobieta, której tożsamość początkowo nie można było ustalić.Potem okazało się, że była to 17-letnia pabianiczanka, krewna bełchatowian. Razem jechali na wakacje. Od domu w Bełchatowie odjechali zaledwie kilkanaście kilometrów.