To dlatego, że fachowcy od wycinania drzew ułatwili sobie pracę. Najpierw ścięli drzewo rosnące na chodniku ulicy Partyzanckiej (przy ulicy św. Jana), a potem usunęli płyty chodnikowe i przy pomocy auta wyciągnęli pień z korzeniami. Pień wyszedł z ziemi, ale z... kablem pod napięciem.
– Musieliśmy puścić prąd inną drogą – prosto wytłumaczyli nam energetycy.
Przerwa w dopływie pradu trwała kilkanaście minut.
Na roku ulic Partyzanckiej i św. Jana jest jeszcze jeden pień, naznaczony do usunięcia.