39-letni harcerz Marcin C. po pijanemu rozbił służbowy samochód hufca. Uciekł, nakłamał, że auto mu skradziono, a teraz chce uniknąć wstydu w sądzie. Ładnie to tak?!

Sąd harcerski już był. Wniosek o ukaranie starszego kolegi musiał złożyć komendant pabianickiego hufca – Maciej Tomaszewski. Sąd przy Chorągwi Łódzkiej Związku Harcerstwa Polskiego zebrał się w lutym.

 – Posiedzenie było zaoczne – poinformował nas Artur Kwiatkowski, rzecznik Chorągwi Łódzkiej. – Wcześniej Marcin C. zrzekł się członkostwa w naszej organizacji.

Zaocznie sądzony Marcin C., lat 39, to do niedawna jeden z najważniejszych harcerzy w Pabianicach – członek zarządu Hufca ZHP. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia zeszłego roku druh Marcin nakłamał policji, że na peryferiach miasta złodziej porwał mu służbową furgonetkę harcerzy, przy pomocy której pracowity druh wieczorem rozwoził węgiel. Następnie  furgonetka (peugeot) wyrżnęła w słup i bramę posesji przy ulicy Karniszewickiej, pozbawiając prądu okoliczne gospodarstwa (zerwała przewody elektryczne). Kierowca rozbitego auta okazał się tchórzem – zwiał, zanim przyjechała policja.

Dopiero trzy dni później druh Marcin zdobył się na odwagę i wyśpiewał prawdę. Bardzo bolesną prawdę, bo oprócz kłamstw wciskanych policjantom miał na sumieniu jazdę samochodem po pijanemu i rozbicie służbowego auta.

Marcin C. nie spojrzał w oczy kolegów z harcerskiego sądu.

– Nasz sąd działał na podstawie dokumentów, z jakimi się zapoznał – dodaje Artur Kwiatkowski.

Orzeczenie w sprawie byłego już druha, 39-letniego Marcina C., zapadło jeszcze w lutym.

– Uznano go winnym i pozbawiono członkostwa w ZHP na okres czterech lat. To najwyższa kara, jaką mógł orzec sąd – informuje Teresa Pruska, przewodnicząca sądu harcerskiego Chorągwi Łódzkiej ZHP.

Rozbity samochód dostawczy marki Peugeot, którym podczas świąt Bożego Narodzenia po pijanemu jeździł Marcin C., został zezłomowany. Hufiec musiał jednak zapłacić za utylizację rozbitego auta. Władze ZHP chcą dochodzić roszczeń od sprawcy zniszczenia auta.

Policja nie daruje

O ile z harcerzami Marcin C. może załatwić sprawę polubownie (jak kolega z kolegami), o tyle z policją już nie. „Drogówka” stawia mu poważne zarzuty: spowodowanie kolizji w stanie nietrzeźwym, ucieczka z miejsca zdarzenia, złożenie fałszywego zawiadomienia o kradzieży samochodu.

– Postępowanie w sprawie kradzieży zostało umorzone – dodaje nadkomisarz Joanna Szczęsna z pabianickiej policji.

Dlaczego? Bo żadnej kradzieży nie było. Złodzieja, który wskoczył za kierownicę harcerskiej furgonetki i czmychnął w ciemnościach ulicy Karniszewickiej, wymyślił nietrzeźwy druh Marcin.

Co jeszcze ustaliła policja? Dlaczego sąd chce surowo ukarać b. harcerza?  wszystko to i dużo więcej znajdziecie w najnowszym papierowym "Życiu Pabianic"

Można też przeczytać cały artykuł w wersji elektronicznej naszej gazety (PDF)  – TUTAJ